sobota, 25 sierpnia 2012

Wreszcie jak rodzina

Post jak już niektóre poprzednie powstał przy współpracy z Alexem ,Słonko tę część bloga lubię najbardziej;*

Damon :
Siedziałem w salonie naszego domu we Florencji.
Dawno tu nie byłem ,za dużo spraw na głowie i w ogóle ,by myśleć o chwili spokoju
. Ale nie dzisiaj. Tym razem musiałem wrócić do miejsca ,które nazywałem domem ,by spędzić trochę czasu z moim ukochanym synkiem..
Tylko on  mi został w tym wyjątkowym dniu,rocznicy mojego ślubu z Sarą.
 Moja ukochana była daleko, czułem to, i nawet pomimo starań nie mógłbym do niej dotrzeć.
 Został mi więc tylko Marco.
- Wiesz, że tatuś za tobą tęsknił? - uśmiechnąłem się do malucha i musnąłem jego czoło.
 Młody Salvatore wlepił we mnie te swoje bystre oczy, tak podobne do moich własnych.
Chwilami mam wrażenie, że Marco rozumie więcej niż nam się zdaje. Mimo, że ma zaledwie kilka miesięcy.
Boże... jakim ja jestem ojcem... Jeszcze gorszym niż Giuseppe, ciągle mnie nie ma, zostawiam swojego synem pod opieką przypadkowych ludzi.
A wszystko przez to zamieszanie z łowcami.
Co najśmieszniejsze ich przywódcą jest mój teść.
 Zamyślony nawet nie zauważyłem kiedy ktoś stanął za moimi plecami. Świetnie! Nawet nie mam jakiegoś instynktu samozachowawczego, a może to dlatego, że wyczułem znajomy zapach.
 - My za Tobą też kiciu-mruknąłem z łobuzerskim uśmiechem  całując żonę na powitanie
Odłożyłem małego do kołyski i podszedłem do Sary, tym razem tuląc ją mocno.
- Dawno się nie widzieliśmy - stwierdziłem - Kilka dni a minęło jak miesiąc - odgarnąłem z szyi Sary kosmyk włosów i musnąłem ją wargami.
-Tak, stanowczo zbyt rzadko się widujemy..., pomyślałem.
- Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy - dodałem przesuwając się z pocałunkami na policzek żony - Mam dla Ciebie niespodziankę ale przedtem mamy trochę czasu - uśmiechnąłem się i musnąłem płatek jej ucha..
-To co chciałabyś robić?- szepnąłem.

Sara :
 Czy wierzyłam Nailowi na słowo? Nie. Nie ufałam wróżkom ,ani na jotę ,ale pragnienie spotkania z rodziną i spędzenia z moimi mężczyznami ,choć kilku dni było silniejsze ,niż strach przed tym ,że coś może pójść nie tak.
Jeśli chciałam ,by ten dzień był wyjątkowy to byłam pewna ,że dzięki Damonowi taki właśnie będzie. Nic nie było w stanie mi go popsuć. Uśmiech mojego męża ,kiedy patrzył mi w oczy był najpiękniejszym widokiem na świecie. Zastanawiałam się czy on podobnie jak ja tęsknił za tymi chwilami ,kiedy mogliśmy być jak każda przeciętna rodzina.  Miałam w głębokim poważaniu intrygi wróżek ,łowców czy cholera wie kogo jeszcze. Przytuliłam się mocno do Damona muskając jego usta czułym pocałunkiem. Mój syn z kolei jakby wyczuwając ,że jego rodzice zaznali odrobiny szczęścia uśmiechnął się do nas ,a ja żałowałam ,że nie mam przy sobie aparatu ,by tę chwilę uwiecznić.
-Dziękuję kochanie -odpowiedziałam wesoło głaszcząc go po policzku.
Tak bardzo ich kochałam ,że ciągle mało mi było ich towarzystwa. Wiedziałam ,że ciągle walczę o to ,by ,któregoś pięknego dnia oni mogli być szczęśliwi. A co najważniejsze zarówno on jak i ja wiedzieliśmy ,a raczej wierzyliśmy ,że taki dzień nadejdzie.
-Uwielbiam niespodzianki. -powiedziałam cicho robiąc słodkie oczy małego kociaka i znowu go przytuliłam. Splotłam nasze palce dostrzegając na nich obrączki ,które Damon zamówił dla nas kilka miesięcy wcześniej. Były srebrne i proste zdobne włoskim napisem  "Na zawsze razem"
-Chyba zacznę wierzyć w cuda- oznajmiłam cicho i przysiadłam obok ukochanego na miękkiej ,kremowej sofie.
-Może po prostu wybierzemy się na spacer nad morze ,a potem posiedzimy w ogrodzie ,porozmawiamy... -rozmarzyłam się i pocałowałam Damona odgarniając mu z czoła kosmyk ciemnych włosów.
-A potem dostaniesz prezent -oświadczyłam konspiracyjnym tonem ,puszczając mu perskie oczko. Sekundę potem do pokoju wpadła Steffi  nasza suczka rasy lablador i zaczęła nas oboje obwąchiwać i lizać po rękach merdając ogonem. Z kąta w rogu pokoju podniósł się Filemon i zaczął łasić się do naszych nóg..
-Kocham Was skarby.- szepnęłam wtulając się w Damona z uśmiechem.
Zapowiadał się niesamowity wieczór i cudowna noc ,a ja poczułam ,że rozpiera mnie szczera ,wręcz dziecinna radość.



2 komentarze:

  1. Nie no sielanka ^^ A ja mam już kilka Asów w rękawie ale o tym dowiesz się później ;D

    OdpowiedzUsuń