czwartek, 16 sierpnia 2012

Wspólne chwile ;*

Damon 
Czekałem na ten dzień tak długo, że zacząłem wątpić czy uda mi się wcielić plan w życie.
W końcu nie mogłem sobie od tak wyjść na miasto i wpaść do pierwszej z brzegu knajpy, żeby zamówić kolację dla mnie i Sary. To była nasza rocznica a ze względu na to kim byliśmy, wszystko musiało być zachowane w konspiracji.
Jednak teraz patrząc na nią wiem, ze było warto się nagimnastykować.
Jej
cudowne oczy patrzące na mnie z miłością, kochana twarz i te cholernie kuszące usta...
Obiecywałem sobie, że zachowam się jak gentleman ale jak mogłem się teraz powstrzymać? Byłem tylko facetem, stęsknionym za swoją żoną tak bardzo...
Bez zbędnego gadania przyciągnąłem do siebie Sarę i złączyłem nasze wargi w namiętnym i zachłannym pocałunku.
- Tak bardzo Cię pragnę - wyszeptałem nie przerywając pocałunku.
Po chwili jednak nam obojgu zabrakło powietrza w płucach i spojrzeliśmy sobie w oczy.
Nie potrzebowałem niczego więcej niż tego błysku w tęczówkach Sary.
Ponownie przyciągnąłem ją do siebie, w pośpiechu ściągając z niej kolejne elementy garderoby.
- Mam nadzieję, ze nie będziesz tęsknić za tą bluzką - wymruczałem do jej ucha kiedy kolejna rzecz lądowała na podłodze cała w strzępach.
Nie przerywając muskania wargami jej szyi, skierowałem nas w stronę łóżka.Zanim do niego dotarliśmy, większa część naszych ubrań, ścieliła już podłogę. Kto by jednak zwracał na to uwagę. Ostrożnie ułożyłem Sarę na jedwabnej pościeli i spojrzałem jej w oczy.
- Kocham Cię - powiedziałem i musnąłem jej wargi z czułością - Moja kicia...
Ściągnąłem z niej resztę bielizny i pochyliłem się, obsypując pocałunkami szyję, dekolt i brzuch ukochanej.
Jej skóra była tak słodka, ze nie potrafiłem się oderwać. Zawsze tak było, mógłbym się kochać z moją żoną bez końca i nigdy nie miałbym jej dosyć.
Skóra Sary w dotyku przypominała aksamit, aż sam sobie się dziwię, że nie jestem w stanie dokładnie zapamiętać tego uczucia gdy moja dłoń leniwie przesuwa się po jej ramieniu, by po chwili objąć delikatnie jej pierś, powędrować wzdłuż szczupłej talli i zatrzymać się na kształtnym udzie. Uwielbiam czuć przy sobie jej obecność, ciepły oddech, zapach. Te chwile gdy jesteśmy razem są źródłem mojego prywatnego szczęścia.
Chciałbym, żeby trwały już wiecznie, tak jak ta chwila teraz gdy delikatnie masują dłonią, wewnętrzną stronę ud Sary i stęskniony obsypuję jej szyję pocałunkami.
Jedna z naszych rocznic, jedna z okazji by choć przez kilka chwil poczuć się normalnie. Rozchyliłem ostrożnie nogi Sary i przyciągnąłem ją bliżej siebie.

Sara
Cholera jasna ,jeśli tak wyglądały sny na jawie to szczerze mówiąc nigdy nie miałabym ich dosyć. Teraz nic się nie liczyło poza bliskością mojego ukochanego. Wszystko to codo tej pory przeszłam straciło jakiekolwiek znaczenie. Dla tej jednej chwili byłam gotowa zabić i nie myśleć o rtm co będzie później. Bo byliśmy jak dwie połówki jabłka ,jak zagubione i tylko sobie oddane dusze. Całowałam jego usta rozkoszując się ich miękkością. Nic nie było w stanie mi tego zastąpić. Natarczywość ,niepojęta żądza ,która tkwiła w nas od chwili rozstanie wreszcie znalazła ujście i uwolniła się z całą mocną. Kiedy usłyszałam trzask pękającego materiału zaśmiałam się cicho
-To Ty mi wybacz jeśli poturbuję Armaniego ,a raczej jego garnitur. Odszepnęłam oplatając go nogami i zarzucając mu ręce na szyję. W między czasie zdążyłam już pozbawić go przynajmniej części odzieży i chciałam jeszcze więcej. Znalazłszy się w pościeli wylądowałam pod moim partnerem przy okazji rozsuwając zamek jego cholernie obcisłych dżinsów. Miałam gdzieś ,że zachowuję się głośno ,a zamiast pytać jak się czuję myślę wyłącznie o tym jak go uwieść i przez całą noc się z nim kochać.
-A ja kocham Ciebie ,wyszeptałam łapiąc oddech po kolejnym, długim pocałunku. Całowałam zresztą nie tylko jego usta z czasem  pieszczoty przeszły na szyję  .tors i umięśniony brzuch. Czułam ,że cała wręcz płonę zarówno na policzkach jak i wewnątrz siebie. Schodząc niżej dotarłam do jego męskości i zaczęłam delikatnie ją pieścić. Prowadziłam jego dłoń w chwilach zawahania . Odczuwałam tylko rosnącą rozkosz ,kiedy był tak blisko.Wydawałam z siebie ciche pomruki zadowolenia i jęki rozkoszy kiedy ciało zaczęło się go coraz bardziej domagać.  Pragnęłam go poczuć w sobie i wreszcie być całkowicie normalną oddaną mężowi kobietą.
-Tak długo na to czekałam kochanie... wyszeptałam wtulając się w jego ciało
-Obiecaj ,że dziś nie znikniesz... poprosiłam patrząc z nadzieją w błękitne oczy Damona
.

-Nigdzie się nie wybieram kiciu odparł mój szanowny małżonek unosząc brew ku górze i uśmiechając się łobuzersko . Już miałam coś powiedzieć ,wymyślić jakąś ciętą ripostę ,gdy wszedł we mnie bez żadnego ostrzeżenia. Wydałam z siebie ciche ,przeciągłe stęknięcie rozkoszy i sama również zaczęłam się zmysłowo poruszać ,by dać mu jak największą przyjemność. W końcu mu się to należało. Jednocześnie nie przerywałam  pocałunków obsypując go nimi jak tylko mogłam.
-Elsker meg hele natten zamruczałam mu do ucha przygryzając jego płatek/.Celowo przeszłam na ojczysty język mojej matki ,bo pamiętałam ,że Damon kiedyś określił mój norweski akcent jako seksowny. A ja dziś byłam jnie tylko jego żoną ,ale i kochanką ,pragnęłam więc wzbudzić w nim pożądanie  ,co wnioskując po jego minie całkiem nieźle mi szło.

To była niezapomniana  noc. Damon chyba zrozumiał mój przekaz  ,a ,może i sam tego właśnie chciał ,ponieważ czułościom ,słówkom i pocałunkom nie było końca . Opadliśmy oboje na poduszki zdyszani ,ale tak szczęśliwi jak jeszcze nigdy przedtem.
-Damon kochanie to było... zaczęłam cicho ,ale on położył mi palec na ustach i powiedział
-Cii nic już nie mów Saro.Wiem.
-A  że Cię kocham wolno mi powiedzieć? zapytałam uśmiechając się figlarnie
-To musisz mi powtarzać jak najczęściej powiedział poważniejąc i całując mnie z czułością.
-Mam dla Ciebie prezent. Oznajmiłam po dłuższej chwili milczenia  w czasie której Damon głaskał mnie po włosach



Mój mąż spojrzał ba mnie szczerze  zdumiony ,a ja nie potrafiłam ukryć uśmiechu satysfakcji.
-Np chyba nie sądziłeś ,że zapomniałam? Spytałam ze śmiechem ,przypominając mu jego własne słowa. Wstałam na chwilę wyplątując się z jego objęć po czym  wróciłam ze średniej wielkości pudełkiem .W środku były skomponowane przeze mnie perfumy i maleńki magiczny gadżet tym razem sygnet. Wygrawerowany po łacinie napis głosił spełniam  życzenia.
Uśmiechnięta powiedziałam
-To tylko niepozornie wygląda. Teraz pomyśl o dowolnym miejscu i osobie. Nie mów mi tego na głos tylko pomyśl

Obserwowałam go w delikatnym napięciu czekając co się wydarzy
 To be continued :D ;*

2 komentarze: