sobota, 22 września 2012

Małżeńskie igraszki i cudowne zmartwychwstanie...


Znacie określenie "matka Polka"? No właśnie. Widzicie blondynkę z naręczem dziecięcych śpioszków ,z podkrążonymi oczami ,która jest w stanie zabić za jedno słowo ,bo dobija ją perspektywa siedzenia z dzieckiem 24/24 ? Cóż do mnie pasowało tylko matka ,bo Polką nie byłam. Poza tym spędzając czas z Marco byłam szczęśliwa.
Prasowałam nuciłam coś pod nosem i mówiłam do synka
-Zobaczysz Słonko tata zabierze nas do Barcelony i będą wakacje życia... Rozmarzona nie zauważyłam ,że nie jestem sama.
-Damon to Ty? Spytałam wychylając głowę z pokoju
-Kicia czy Ty naprawdę musiałaś wymyślić sobie te karczochy? Rzucił zasapany z mnóstwem toreb w ręku
-A co Ty masz do karczochów? Odpowiedziałam śmiejąc się
-To ,że nie czuję nóg ,bo w normalnym sklepie nie sprzedają tego Twojego cuda...
-Oj moje biedactwo zachichotałam i cmoknęłam go w usta na powitanie
-Co tu się stało? Bawisz się w "Perfekcyjną panią domu?

Nie muszę zapominasz ,że ja już nią jestem odparłam z zadziornym uśmiechem
-Zaiste skromność Twa rzuca mnie wprost na kolana zażartował podchodząc do łóżeczka

Chciało mi się śmiać ,bo to był to nasz prywatny żart. Zawsze kiedy byliśmy w dobrych nastrojach przechodziliśmy na szlachecką mowę.
-Wiem ,ale za to mnie kochasz odcięłam się i prztyknęłam go w nos
-Amigo co ta Twoja mama kombinuje?
Zwrócił się do synka tuląc go do siebie. Nadrabiał zaległości ,fakt .
-On Ci nie powie wiesz o tym ...
Chcesz przekonać kilkumiesięczne dziecko do mówienia?
Uniosłam brew


-Kicia zapominasz ,że to moje dziecko i jest nieprzeciętnie inteligentne
-Tak? I chcesz półroczne dziecko nauczyć mówić po włosku? Już to widzę
Wywróciłam oczami wymownie
-Saro... No wiesz co? A gdzie wiara w męża?
-Jest ,jest nie martw się ,a teraz siadaj ,bo musisz być głodny
-Owszem czytasz mi w myślach tylko jest mały problem
Oznajmił uśmiechając się chytrze


-Jaki? Spytałam nawet się nie odwracając się nawet ,by ukryć uśmiech satysfakcji-No wiesz... Damon podszedł do mnie i objął mnie w talii odgarniając mi włosy i całując mnie w szyję \
j?-Więc może rzuć to w cholerę i zajmijmy się czymś przyjemniejszym . -Kusił mnie -Przyjemniejszym​ ,mówisz? Na przykład czym?-Na przykład tym... odparł odwracając mnie twarzą do siebie i całując zachłannie moje wargi.-Albo tym... Dodał zaczynając rozpinanie guzików mojej bluzki i całując ponownie moją szyję-Mhm.. Jesteś bardzo przekonujący Salvatore...-Kochanie zapominasz ,że jestem cholernie przystojnym facetem ,a kuszenie to moja specjalność Powiedział puszczając mi oczko
-Ha ha taki pewny jesteś? Zapytałam całując go. 
Poczułam ,że wziął mnie na ręce ,a ja objęłam go za szyję całując go zachłannie. Moja koszula wylądowała na podłodze. Damon bez ceregieli powędrowały na moje plecy i odpiął mój stanik. .Tak się drocząc dotarliśmy do sypialni ,a Damon otworzył kopniakiem jej drzwi
Pokój do którego weszliśmy wyglądał tak jakbym zaplanowała to co właśnie miało się wydarzyć. Zaciągnięte zasłony z grubego aksamitu w kolorze czerwonego wina ,palące się dookoła świece i zapach kadzidełek unoszący się w powietrzu

-Przygotowałaś się kicia Powiedział z uznaniem znowu mnie całując
-Raczej nie inaczej zaśmiałam się ,a Damon położył mnie na  łóżku w satynowej pościeli. 
Całował mnie przez chwilę po czym zaczął  pieścić moje piersi .
Zmieniłam pozycję i uklękłam dokładnie naprzeciw niego całując jego szyję i tors. W tym  samym czasie Damon gładził moje uda i łydki.
-Moja kicia....
Szepnął czule. Nagle chwycił mnie w talii powalając na poduszki. 
-Leżysz zaśmiał się triumfalnie i zszedł z pieszczotami na moją kobiecość. 
Jęknęłam cicho i pozbyłam się jego dżinsów ,które wydały dziwny dźwięk. 
-Oho... chyba drogie dżinsy od Versace trafił szlag. ... Stwierdziłam posyłając mu uśmiech w stylu "Wybacz kochanie" 
-Chrzanić to... Zaśmiał się Damon ,a ja dobrałam się do jego męskości.
Syknął i zaczął mruczeć. 
Ponownie się położyliśmy i nie przerywając pieszczot i pocałunków zaczęliśmy się kochać. Czując w sobie Damona byłam szczęśliwa jak nigdy. Wszedł we mnie a ja zaczęłam poruszać biodrami. .
-Kocham Cię szepnęliśmy  oboje i uśmiechnęliśmy się do siebie
Po wszystkim przytuliliśmy się.
-Teraz jestem głodny zażartował i poczochrał mi włosy
(...)

-Ale nie rozumiesz do cholery ,że Sary tu NIE MA?!
Wrzasnęła pani Lightwood już naprawdę zniecierpliwiona​​
-To ją znajdź ,wytrzaśnij choćby spod ziemi ,w dupie mam jak to zrobisz May Stephen nie przebierał w słowach
-Ona już zdecydowała Marco zostaje z nimi ,a dopóki nie ujawnią się jego zdolności nie mamy podstaw do tego ,żeby ich nękać tłumaczyła już chyba setny raz chodząc nerwowo po salonie
Właśnie wtedy rozległo się pukanie do drzwi i niedługo potem pojawiła się ciemna głowa Izzy .
-Wybaczcie ,że przerywam Wam tę debatę ,ale mamy problem
20 wrz, 23:25
Co znowu? Warknął samozwańczy przywódca nocnych łowców na granicy wybuchu
Drzwi się uchyliły i do środka weszła szczupła postać cała odziana w czerń
-Kim jesteś i czego chcesz?
Chłopak odrzucił kaptur i wszyscy obecni zamarli

Pierwsza doszła do siebie Mayryse
-Co Ty tu robisz Jonathanie?
Jakby głuchy na jej słowa łowca stanął przed nią i powiedział
-Wróciłem mamo... i ie nazywałaś mnie Jonathanem...
-Jace? Ale ... Ale jak....?


Hej Hej ;* Wreszcie skończyłam  posta ;) Czekam na opinie :)


-

sobota, 15 września 2012

Are you happy?

Zawsze znajdę cię w moim sercu,

nie ważne czy jesteś blisko czy daleko

wystarczy ze zamknę oczy,

wypowiem życzenie

i ciebie zobaczę

i wszystkie moje marzenia się spełnią

(nie ważne ze nie będzie ciebie przy mnie)

i wtedy wiem, ze na zawsze będziesz mój

nie ważne czy jesteśmy blisko

zawsze znajdę cie w moim sercu

Sarah Connor  "I'll always find you in my heart"

  

Sara :
Cały misterny rocznicowy plan przygotowany został nie tyle ,po to ,by odseparować się od problemów czytaj wróżek ,psychopatycznego ojca i paru jego "życzliwych kumpli" ,ile po to ,by nacieszyć się sobą i po prostu porozmawiać. O wszystkim i o niczym . Lubiłam te dni i szczerze mówiąc  nic innego mnie wtedy nie obchodziło.
Wzięłam Damona za rękę i poprowadziłam ku bramie wiodącej z ogrodu wprost na prywatny skrawek naszej plaży. Kilka miesięcy wcześniej Damon opowiedział mi o swoich marzeniach.,które sprowadzały się do tego ,że spacerowaliśmy plażą ,objęci i zakochani jak para nastolatków. Ani się obejrzałam a dołączyła do nas Steffi.
-Widzisz? Marzenia mogą się spełniać kochanie. Szepnęłam tuląc się do niego
-Jeśli tylko Ty mi coś obiecasz ,wiem ,że się spełni odrzekł Damon z uśmiechem.
Jakieś dziesięć minut później doszliśmy do drewnianego mola przy którym cumował jacht "Czarna Perła"
-Sara...? Bawimy się w "Piratów z Karaibów" ? Zapytał śmiejąc się

  

-A wyglądam jak Keira Knightley? odpowiedziałam pytaniem
-Nie odrzekł z powagą i dodał
-Jesteś od niej sto razy piękniejsza. Puścił mi perskie oczko i posłał mi swój firmowy uśmiech
-Tra ta ta ta jeszcze Ci uwierzę i popadnę w samozachwyt droczyłam się wesoło dając mu sójkę w bok
-Eee a już myślałem  ,że zdążyłem podbudować Twoje ego a przy okazji poudaję Johnny'ego Deppa
marudził z nadąsaną miną świetnie się przy tym bawiąc
Wyglądał trochę jak mały kociak ze Shreka.
Chwilę potem dotarliśmy już na pokład statku.
Pośrodku stał stół nakryty białym obrusem uginający się od potraw  ,za nim stała fioletowa aksamitna sofa .
W tle słychać było cichą melodię wygrywaną na harfie.
-Jesteś niemożliwa rzekł mój mąż dostrzegając wpływ moich czarów i złotą sukienkę
-Mogę panią prosić do tańca? Zmienił temat ujmując moją dłoń i muskając wargami jej wierzch.
-Z największą przyjemnością odparłam opierając mu głowę na ramieniu i zaczynając z wolna poruszać się w rytm muzyki
W tamtej chwili nie obchodziło mnie jak banalnie to wszystko wyglądało ,czy wszystko wyszło ,czy czegoś nie przypaliłam . Liczył się fakt ,że byłam tam z ukochanym.
-Pamiętasz jak Ci mówiłam ,że to nie wszystko?
-Owszem to było jakieś pięć minut temu ,a ja mimo długiej egzystencji nie mam sklerozy
-Wampirów się to nie tyczy?
-Złego diabli nie biorą kiciu odparł mierzwiąc mi włosy ,a kiedy melodia dobiegła końca usiedliśmy do kolacji
-Zaraz... A gdzie my płyniemy? Zapytał jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę ,że nie stoimy w miejscu
Marco spał spokojnie w sąsiednim pokoju ,więc nie było obawy ,że został pod opieką obcych ludzi
-Tajemnica... ale powiem Ci ,że mamy jeszcze sporo czasu zanim dobijemy do celu
-I co w związku z tym? Może postaramy się o powiększenie klanu Salvatore?

  

  

Zaproponował z łobuzerskim uśmiechem całując mnie zachłannie.
  

-Całkiem niezła myśl odparłam oddając pocałunek
  

  

  

  

Kilka chwil później wylądowałam na plecach ,a Damon zaczął całować mnie po szyi.
-Wiesz co? Zamruczał mi do ucha
-Mmm? mruknęłam z przymkniętymi oczami
-Powinniśmy częściej decydować się na dziecko
Zachichotał po czym wziął mnie delikatnie i posadził sobie na kolanach opierając się plecami o kanapę
-Ach doprawdy? Uniosłam brew z zadziornym uśmiechem przystępując do rozpinania guzików jego koszuli
-Owszem odparł przygryzając płatek mojego ucha i przesuwając dłonią po moim udzie
W tym samym czasie zdążyłam zsunąć mu tę cholerną koszulę z ramion i zacząć całować jego szyję

   -Trzeba coś z tym zrobić ,nie uważasz kiciu? Zapytał jak zawsze się ze mną drocząc.
Nie musiał jakoś szczególnie mnie namawiać ,żebym coś z tym faktem zrobić.
Rozpięłam jego spodnie obsypując pocałunkami jego idealnie umięśniony brzuch i zeszłam niżej.
Nie wyjawiłam mężowi miejsca  do którego się udawaliśmy ,przez co nasza podróż wyglądała jak małe porwanie. wyglądało jak rejs a la Piraci z Karaibów. Chyba miałam zbyt bujną wyobraźnię ... Albo może miałam słabość do dalekich wojaży? 
W każdym razie to co planowałam miało być dla niego zaskoczeniem.
Bo wiecie co? Miałam jedną zasadniczą wadę : Byłam przewidywalna. Przynajmniej do tej pory jeszcze nie udało mi się sprawić ,by Damonowi  opadła szczęka.
Mogłabym długo na niego patrzeć ,ale po dotarciu na miejsce byłam zmuszona go obudzić.
Trochę się nadąsał i oczywiście zadał pytanie ,które zadałby każdy kto znalazłby się na jego miejscu.
-Gdzie jesteśmy? Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie ,a ja oczywiście nie zamierzałam nic ujawniać.
Mój małżonek wyjrzał przez okno rozpoznając wybrzeże
-O jasna... - zdołał wykrztusić i urwał
-Nie powiem ,ale od zawsze chciałam zwiedzić te okolice.
Posłałam mu tajemniczy uśmiech.
-Aha... Mruknął  i ciągnął
-I w tym celu bawisz się w piratkę i bierzesz mnie jako zakładnika ,tak? Towarzyszę Ci ,albo tracę życie?
Zaśmiałam się na jego komentarz jak zwykle ociekający sarkazmem.
Ziewnął ,ale powoli podniósł się z miejsca zaspany
-Kiciu tylko mamy mały problem . Wątpię żeby Stefcio mnie chciał wykupić z niewoli.
Raz ,że sknera ,dwa ,że chętnie by się mnie pozbył.
Puścił mi oczko

W takich chwilach osiągałam pełnię szczęścia i wiedziałam ,że mam wszystko o czym marzyłam. Miłość i ludzi ,których kocham obok siebie
----------------
Zdaję sobie sprawę ,że post nie wyszedł mi tak jakbym chciała ,ale obiecuję poprawę i ciąg dalszy.
  

wtorek, 11 września 2012

Amulet , ważne decyzje i nowe komplikacje

Damon :

Patrzyłem na swoją śliczną żonę. Na tę drobną blondynkę ,która  kilkanaście miesięcy temu zawróciła mi w głowie i odmieniła moje życie.  Czy teraz byłem szczęśliwy?Tak.. Na pewno. Teraz kiedy ona była  obok nic nie było w stanie zmącić mojego spokoju i wiedziałem doskonale  ,że z tą kobietą chcę spędzić resztę życia. Chociaż życie Sary wisiało na włosku nie miałem zamiaru oddać jej bez walki. Kiedyś już o tym mówiliśmy i wiedziałem ,że ukochana zna moje zdanie w tej kwestii. Śmialiśmy się i byliśmy cholernie szczęśliwi ,oboje. Kiedy zadała mi pytanie wpatrywałem się uważnie w jej błękitne tęczówki. Czyżby się czegoś obawiała? 

-Kiciu moja przyszłość to Wy. Ty i Marco. Kocham Cię. Czemu tak nagle pytasz? Szukałem odpowiedzi w jej spojrzeniu czy geście-Bo... ja chciałabym mieć jeszcze jedne dziecko.. długo nad tym myślałam i...Urwała nagle wyraźnie speszona. Jakby bała się przyznać do marzenia ,które było całkiem naturalne. 

Sara mnie kochała jak bardzo ją skrzywdziłem i jak mroczną miałem przeszłość ona przy mnie trwała. Siedzieliśmy w naszym ogrodzie pod wielkim dębem ,a ja obejmowałem żonę ramieniem. Ująłem jej twarz w dłonie i uważnie na nią spojrzałem.-Saro Salvatore... to będzie dla mnie zaszczyt... W oczach zaszkliły mi się łzy wzruszenia.Przytuliłem ją i powiedziałem-A teraz obiecana niespodzianka. Orzekłem z tajemniczym uśmiechem na ustach i wyciągnąłem z kieszeni marynarki czerwone pudełeczko.


W  wyściełanym aksamitem wnętrzu pudełeczka znajdował się drobny pierścień.  Postanowiłem wreszcie nadrobić zaległości i wreszcie kupić jej biżuterię. Ta miała jednak szczególny charakter.
Pierścień wykonany  był z białego złota ,delikatnie grawerowany. W środku amuletu tkwił sporej wielkości niebieski topaz.
Widziałem jak dziewczyna była zaskoczona ,jak na widok prezentu zabłysły jej oczy.

 
-To dopiero początek oznajmiłem całując jej czoło.
-Kamień to niebieski topaz amulet pozwalający pokonać trudności ,a także symbol wierności.
Wyjaśniłem zaskoczonej Sarze wsuwając jej błyskotkę na palec lewej dłoni.
-Jest przepiękny ... wyszeptała zachwycona i naprawdę przejęta.
-Idealny... ale nie trzeba było...
-Cii oczywiście ,że trzeba było-oznajmiłem przerywając jej w pół zdania i składając na jej wargach długi namiętny pocałunek




Sara:
Nie wiedziałam dlaczego tak bardzo się bałam ,by zadać mu to pytanie. Być może wynikało to z faktu ,że tak się to nasze ,życie plątało. Zawsze coś było ważniejsze od naszego związku ,marzeń i oczekiwań.
Jednego byłam pewna. Nie wrócę do Keenana . Nie dopóki się nie nacieszę rodziną. Fakt nie byłam jakoś specjalnie optymistycznie nastawiona do wróża ,bo zwyczajnie mną manipulował ,ale chciałam zrobić to czego ode mnie oczekiwano i wreszcie mieć święty spokój.
Prezent od Damona wprawił mnie w zdumienie i zachwyt i zdumienie. Piękny w dodatku darowany prosto z serca . "Symbol wierności" -dźwięczały mi w uszach słowa męża.

Wiedziałam ,że mnie kocha ,ale ten pierścień udowadniał ,że był naprawdę MÓJ. Nie Eleny ,nie Katherine. Mój. Byłam bardzo szczęśliwa.
-Tak? Mam się bać? Spytałam unosząc brew.
-Myślisz ,że ja nie mam asów w rękawie?
-Chodź -zarządziłam ciągnąc go za rękę w stronę stajni
-Wariatka... orzekł mój wampir wywracając oczami i śmiejąc się serdecznie
-Za to mnie kochasz odcięłam się i puściłam mu oczko.
-A teraz zamknij oczy nakazałam dla pewności wiążąc mu na oczach swój szal

Damon wyglądał tak zabawnie ,że sama miałam ochotę się roześmiać. 
Odsłoniłam mu oczy i powiedziałam 
-Ta dam...
Mój szanowny małżonek wyglądał przez chwilę jakby go wmurowało po czym gruchnął śmiechem 
-Ty wariatko ... zawsze wiedziałem ,że masz coś z głową stwierdził wywracając oczami ,ale zaraz mnie przytulił. 
-Dziękuję Słoneczko jak zawsze mnie rozpieszczasz powiedział z szelmowskim uśmiechem na ustach.
-Ale... moja pani hrabino rzekł z przesadną afektacją w głosie. 
-To nie wszystko ,więc jaki jest następny punkt programu? Uniósł brwi ,a ja pocałowałam go z czułością.
-Ech rozgryzłeś mnie udałam zrezygnowaną. 
(...)
***
Keenan za żadne skarby nie dał sobie wytłumaczyć pewnego oczywistego faktu -Sara Salvatore poślubiła wampira. Z wyboru. Teraz ciskał gromy i bluzgał dookoła ,jakby to coś miało zmienić. 
-Kurwa... syknął teraz wbijając w Naila jadowite spojrzenie. 
-Rozumiesz co zrobiłeś? ONA jest moją przyszłością ,a Ty uwalniasz ją ,dajesz zmieniacz czasu i pozwalasz ,żeby ten POTWÓR mamił ją obietnicami. 
-Nie myślisz jasno ,ona  go kocha ,a jeśli będzie szczęśliwa to chętniej nam pomoże ,nie rozumiesz?
Nail był już mocno poirytowany.
-Zdradziłeś mnie i śmiesz mi mówić co mam robić?! Prychnął rozzłoszczony zaciskając palce na parapecie okna
-Masz ją sprowadzić na dwór i do pałacu natychmiast to rozkaz oświadczył tonem nieznoszącym sprzeciwu.
"Saro wybacz mi "-pomyślał wracając do swoich apartamentów.
(...)
***
Isabelle Lightwood patrzyła na swojego przywódcę zbita z tropu
-Valentine ,ale... Ty jeszcze niedawno mówiłeś ,że nie chcesz jej znać i że zdradziła rodzinę wychodząc za Damona
Łowca spojrzał na nią w niemym szoku. 
-Moja córka jest mężatką? Nie pamiętam...
Mruknął rozkojarzony ,a Izzy uznała ,że musi przystąpić do działania ,bo coś tu ewidentnie było nie tak.
____________
Wróciłam i to pierwszy post po powrocie ,więc nie mnie go oceniać. Liczę na komentarze i pozdrawiam Kama ;*


środa, 5 września 2012

sobota, 1 września 2012

Damon in my eyes

 Kochani wiem ,że poprzedni post miał być dłuższy ale nie mogłam wczoraj napisać do końca ,więc rozbiłam na dwa ;*
Jak to wszystko wyglądało z mojej perspektywy? Wydawało mi się ,że najlepiej odda to cytat ,który gdzieś słyszałam ,a może przeczytałam...
Będę cię kochać do końca życia.A jeżeli jest coś potem,będę cię kochać także po śmierci.Czy mnie rozumiesz? 
Jaki był Damon Salvatore kiedy go poznałam? Pierwsze określenie jakie przychodzi mi do głowy to tajemniczy. Niewyjaśniony. Zagadkowy. 
Siedząc u Jenny patrzyłam na niego jak na zjawisko. Piękny. Kurczę zachowywałam się już jak nastolatka ,która widząc najprzystojniejszego faceta w szkole ma nogi jak z waty. Zaczęliśmy rozmawiać i zrozumiałam jedną rzecz. Zrozumiałam ,że jest wyjątkowy już wtedy. Nie wiem  skąd była ta pewność. Po prostu moja intuicja czy jakkolwiek to nazwać mówiła mi ,że to może być ktoś kto zmieni moje życie. O dziwo nigdy nie wierzyłam w te bajki o przeznaczeniu i wiecznym oddaniu. Uważałam ,że to taki kit ,który się wstawia kobietom czytającym romanse. 
Pamiętam tylko ,że wiele razy zastanawiałam się co takiego Damon we mnie dostrzegł. Wiedziałam ,że nie chodziło tylko o urodę. Z nim mogłam być sobą. Nie bałam się zwierzeń i trudnych tematów. 
Szybko też odkryłam iż mam w nim najlepszego przyjaciela. Ufałam mu w każdym calu i nie widziałam w tym nic złego. 
Nie śmiałam marzyć ,że ktoś taki jak on w ogóle na mnie spojrzy. 
Nigdy nie zapomniałam kiedy mi powiedział "Jesteś wyjątkowa Saro. I nie chciałbym Cię stracić. "
Z dystansu patrzyłam na to już racjonalnie ,ale wtedy?
Po prostu w siebie nie wierzyłam. Nie mogłam uwierzyć ,że Damon mógłby mnie pokochać.
 Dziewczyny go  uwielbiały . Sypiał z wieloma ,a ja nie miałam odwagi przyznać ,że się w nim zakochuję, Zżerała mnie zazdrość. Głupota. Byłam wtedy w związku z kimś innym ,niby miałam wszystko ,ale ciągle czułam ,że czegoś mi brakuje. Chyba nie znalazłam nigdy słów ,by w pełni to wszystko oddać. Opisać.
Teraz pisałam  na papierze wszystko co czułam. Wtedy i teraz. Podejrzewałam ,że gdyby mojemu mężowi ten mój pamiętnik wpadł w ręce kilka moich refleksji czy przemyśleń ,zdziwiłyby go. 
Przy tym człowieku czułam się szczęśliwa i spełniona. Mam w nim nie tylko męża ,który kochał mnie całym sobą ,ale też kogoś kto potrafił mnie rozbawić ,pocieszyć. Przy Damonie nie muszę udawać. Nie zakładam maski.
Ciekawiło mnie jak on mnie postrzega. Ja sama widziałam po prostu drobną blondynkę z marzeniami ,która chciała  dać komuś szczęście. Ot i wszystko. Miałam swoje pasje,ale nigdy nie dostrzegałam w sobie nic co sprawiało ,że byłam "szczególna" ,czy "wyjątkowa".
Każdy drobny gest Damona ,każdy jego uśmiech ,pocałunek dawały mi nieopisane szczęście.
 Niby go znałam ,tak długo. Ale nawet mimo upływu czasu się wzruszałam. Śniadania do łóżka ,pączki ,kwiaty i wiersze. Cicho szeptane "Kocham Cię". Wszystko to sprawiało ,że byłam najszczęśliwszą osobą na świecie i niczego  mi nie było potrzeba.
Jasne nie zawsze było kolorowo. Jak to w życiu. Bywało ,że ryczałam jak bóbr ,bojąc się ,że go stracę ,ale po każdym takim ciężkim okresie zdawałam sobie sprawę ,że kocham go coraz bardziej i zrobiłabym dla niego wszystko. Czułam ,że oddałam mu swoją duszę i bez niego nie byłabym tym kim jestem teraz.
Za co go kocham? Chyba dobrze to odda to inny cytat "Kocha się za nic nie istnieje żaden powód do miłości"