czwartek, 23 sierpnia 2012

Przepraszam Saro ,nie możesz z nim być...

Ten dzień ,a właściwie wieczór i noc były cudowne. Wtuliłam się w Damona kiedy zaczęła morzyć mnie senność Nie chciałam zasypiać ,dlatego ,że świt oznaczał rozłąkę. Nienawidziłam dni. Były teraz takie trudne... Wiecznie trzeba coś było udawać i jeszcze mówić "Będzie dobrze". To noce przynosiły mi ukojenie. Jakkolwiek to brzmiało było prawdą. Nocami mogłam kontaktować się z Damonem w snach i sprawdzić czy z moim dzieckiem wszystko dobrze. Szczerze mówiąc zmęczyła  mnie rola wiecznej uciekinierki i zbawicielki świata. Marzyłam o tym samym co Damon. O domu ,o tym byśmy mogli normalnie żyć. Długo czekałam na to by mieć rodzinę ,s teraz kiedy miałam usiłowano mi ją odebrać. Może to i było samolubne ,ale momentami miałam ochotę powiedzieć "Zostawcie  nas wreszcie w spokoju " ,wyjechać . Powiedzieć Damonowi "Zabierz mnie stąd i pozwólmy sobie wreszcie na miłość". Stałam przy oknie i patrzyłam na niego . We śnie był tak piękny ,że ledwie wytrzymałam ,by po prostu nie zacząć go całować. W końcu usiadłam na łóżku i faktycznie to zrobiłam. Złożyłam na jego ustach pocałunek i wyszeptałam "Kocham Cię" . Gdybym tylko wiedziała ,że przyjdzie mi długo poczekać ,aż nadarzy się okazja ,by mu to powiedzieć...
*****
-Każdy pamięta swoją  rolę? Keenan rozejrzał się potwarzach swoich ludzi z wyraźnym oczekiwaniem.
-Jasna sprawa -wyrwało się Ethanowi ,który od zawsze był żywiołowy i chciał być w centrum uwagi.
-To nie jest dobry pomysł. Tej dziewczynie należy się jakieś wyjaśnienie. Głos zabrała Donia ,najbliższa i chyba jedyna przyjaciółka ,króla wróżek. .
-Nie mamy czasu na zabawy... Keenan był wyraźnie rozdrażniony. Trzeba ją ściągnąć do Norwegii . Wmówić jej ,że ktoś coś od niej chce... Ten Jace czy ojciec. Wróż zaczął krążyć po pomieszczeniu .
-Lepiej ją zostaw... ona jest zakochana przestańcie ją dręczyć. Za takim rozwiązaniem ujęła się osoba po której najmniej się tego wszyscy spodziewali- Nail ,królewski doradca. Niestety nikt nie był chętny do tego, by wysłuchać jego racji ,dlatego zamilkł niepocieszony kręcąc głową i mówiąc bezgłośnie "Będą kłopoty"
****
Gdy tylko otworzyłam oczy mój mąż zdążył się już ulotnić. Zapewne wrócił już do swoich obowiązków. Spojrzałam na kwiaty stojące na nocnym stoliku i uśmiechnęłam się. Ten bukiet był dowodem tego ,że nie wymyśliłam sobie nocnej wizyty mojego męża. Ubrałam się szybko w zwyczajny kremowy golf i ciemne spodnie, Nawet nie lubiłam kremowego ,a Damon w życiu nie założyłby niczego co pochodziło z second-handu. Postanowiłam ,że przy następnym spotkaniu wyciągnę go na jakieś małe zakupy. Związałam włosy w koński ogon i nie przestając się uśmiechać zeszłam na dół. Dobry humor ,jednak szybko mnie opuścił. Przy barze zastałam Elenę ,Stefana i jeszcze jednego chłopaka ,którego nie znałam. W powietrzu wyczuwało się napięcie.  Podeszłam do całego towarzystwa rzucając zbiorowe "cześć" ,choć do szwagra od czasu pamiętnego pocałunku odzywałam się tylko w razie konieczności ,a z Eleną zawarłam niemy pakt ,nie skaczemy sobie do oczu ,bo w końcu obie chcemy chronić Damona. Na dźwięk mojego głosu miedzianowłosy mężczyzna odwrócił się ,jakby go poraził prąd.
-Sara... To naprawdę Ty...
Szepnął  patrząc na mnie jakbym była ósmym cudem świata. Jego tęczówki  miały barwę płynnego złota. Był przystojny fakt. Ale nie to mnie niepokoiło. On się we mnie wpatrywał ,jakby chciał mnie prześwietlić.
-Co tu się wyrabia? Spytałam wściekła piorunując ich wzrokiem.
Głos zabrał Stefan. Nie patrzył na mnie tylko w swoją szklankę z herbatą.
-Keenan Cię szukał ,a Isabel powiedziała mu ,że pojechałaś do Fall's ... z Eleną.. zająknął się i spuścił oczy.
No tak. Czego ja się spodziewałam... Isabel miała za długi jęzor.
-Tak? A czego Keenan ode mnie chce? Zapytałam ostrzej niż zamierzałam.
-Nie tu... Ściany mają uszy powiedział konspiracyjnie głaszcząc mnie po ręce. Co za typ! Jak on śmie? Zastanawiałam się zagniewana. Cofnęłam dłoń i od razu przeszłam do rzeczy.
-Nie życzę sobie... zaczęłam ,ale od razu mi przerwał.
-Napij się i porozmawiamy. Ton jego głosu był zaskakująco łagodny ,co biorąc pod uwagę sytuację raczej nie było normalne.
Bezczelnie rozsiadł się na parkowej ławce i objął mnie ramieniem.
-Napij się . Rzekł podając mi złoty kielich ,wyglądający jak ten ,który już widziałam w sali Anioła. W środku była ciecz mająca podobną barwę ,ale zapach... Pachniała wszystkim co kochałam. Chińską różą ,cynamonem ,pomarańczą i ulubionymi perfumami Dolce i Gabbana.
-Saro ... Nie możesz być z Damonem . Oświadczył poważnie patrząc mi w oczy. To ważne. Potrzebujemy Cię. Dodał jakby to wszystko wyjaśniało.
Aż się zakrztusiłam.Czy on się czasem nie za bardzo rozpędził?
-Nie mogę? A kto mi zabroni? Ty? wycharczałam ,kiedy wreszcie przestałam pluć tym czymś. Chyba winem . Zresztą chrzanić to. Nie będzie mi jakiś... dziwak mówił jak ma wyglądać moje życie. W ogóle co to przepraszam? Cyrk?
-Ale ja nie potrzebuję Ciebie kimkolwiek jesteś i cokolwiek robisz ,rozumiesz? Wrzasnęłam zrywając się z miejsca i bryzgając dookoła resztkami musującego napoju.
-Saruś...Sara Kiciu... powiedział tonem Damona. Nagle widziałam swojego wampira...
Co się dzieje? Myślałam zdezorientowana . Nie wiedziałam ,że król lata miał pewien specyficzny dar. Nawet łowcy nie są odporni na niektóre rodzaje magii. Widać ta wróżkowa jest niesamowicie silna. Powieki mi opadły i nie pamiętałam już nic.
Zza krzaków hortensji wynurzył się oddział ,a właściwie królewska gwardia ,a pośród drzew wyrosły nagle drzwi. Niebieskie i świecące. Ależ ludzie są ślepi doprawdy. Z boku wyglądało to tak jakby Keenan niósł na rękach swoją nietrzeźwą dziewczynę. Weszliśmy w ten niebieski punkt i wszystko dookoła zawirowało. Chwilę później cała nasza dość dziwna brygada znalazła się na miękkiej zielonej trawie przed królewskim pałacem. Był biało-złoty wykonany z białego kamienia ,jeśli chodzi o fundamenty ,ale resztę stanowiły wielobarwne kwiaty . Różowe ,białe ,niebieskie ,żółte ,czerwone i pomarańczowe ,a także pnącza.  Dookoła kręciło się mnóstwo istot. Nimfy ,driady wróżki ,a nawet zwierzęta.
Wtedy właśnie otworzyłam oczy. Od razu wyczułam ,że coś jest nie tak. Zerknęłam w górę i napotkałam wzrok swojego porywacza ,bo chyba inaczej nie można tego co zrobił nazwać inaczej.
Mimo ,że kręciło mi się w głowie zerwałam się na nogi i uderzyłam go mocno w twarz.
-Co Ty sobie wyobrażasz do cholery? Wrzasnęłam na cały głos.
Zaskoczony wróż ujął mnie za ramiona i patrząc w oczy powiedział
-Nie możesz wrócić ... Nie możesz wrócić do Damona...

1 komentarz: