Rozdział 7
Stefan stał w progu kuchni otwierając i zamykając usta niczym
wyciągnięta z wody ryba. Wyglądałoby to dość zabawne ,gdyby nie fakt ,że
sama miałam ochotę się przyłączyć . Elena nigdy tak nie mówiła do
swojego chłopaka ,a tym bardziej nie dawała mu tak jawnie do zrozumienia
,że jest w danej sytuacji zbędny. Byłoby mi go żal gdyby nie fakt ,że w
tej chwili miałam ważniejsze zmartwienia niż kryzys w związku Stefana i
Eleny. Tu przecież chodziło o mojego męża. O Damona za którym
skoczyłabym w ogień bez chwili wahania.
-Stefan zostaw nas same proszę powiedziałam cicho patrząc w te łagodne
zielone oczy w których tyle razy znalazłam zrozumienie i szczerość. Tym
razem oprócz tego dostrzegłam w nich smutek i zachciało mi się go
przytulić. Od wyjazdu Damona zbliżyliśmy się do siebie ze Stefano ale ja
nigdy nie patrzyłam na niego jak na potencjalne zastępstwo jego
starszego brata. Był moim przyjacielem i nie chciałam tego zmienić ,a to
dlatego ,że nie kochałam go w żaden sposób. Kiedy chłopak oddalił się
poza zasięg naszego słuchu zamknęłam drzwi i zwróciłam się do Eleny.
-Mów i lepiej ,by to co powiesz miało jakiś sens i nie było zwykłym wścibstwem
-Damon był u mnie w noc wyjazdu z miasta odezwała się brunetka z
wahaniem w głosie jakby się obawiała ,że ją za to zamorduję. Miałam
ochotę ,nie powiem ,że nie. Wszystko brało się stąd ,że zwyczajnie byłam
o Gilbertównę zazdrosna. Ze wszystkich byłych kochanek mojego męża
właśnie swojej kuzynki nie potrafiłam tolerować. Jak wyobraziłam go
sobie z nią takich zakochanych ,szczęśliwych i całujących się skrycie za
moimi plecami to ,aż mną telepało w środku. Jakby czytając w moich
myślach Elena powiedziała
-Damon Cię nie zdradził Saro. Mogłabym być piękna i uwodzić go godzinami ,ale to Ty jesteś jego największą miłością.
-Prosił ,żeby Ci to dać dodała wyciągając z torebki masły pakunek.
Spojrzałam na nią podejrzliwie ,ale wzięłam pudełko do ręki. Były tam
dwie rzeczy. Zamykany wisiorek z serduszkiem w którego wnętrzu znalazłam
wspólne zdjęcie naszej rodzinki zrobione zaraz po narodzinach Marco i
dyktafon. Zaintrygowana już chciałam włączyć urządzenie ,gdy Elena znowu
zabrała głos.
-Kazał Ci powtórzyć ,żebyś zawsze nosiła ten wisiorek i strzegła Marco
bo łączy Was coś... czekaj... Pierwiastki życia... Nie mam pojęcia co to
takiego ,ale Damon mówił ,że to ważne i będziesz wiedziała kogo o to
spytać.
Kiwnęłam głową i powiedziałam
-Dobrze ,ale nadal nie wiem co to wszystko ma do potrzeby ratowania
mojego męża przyznałam szczerze siadając przy stole i obserwując ją
uważnie.. Decyzję już dawno podjęłam ,bo chodziło o Damona ,ale żądałam
szczegółów.
-Jesteś łowcą ,a jeżeli to co mówi Bonnie jest prawdą to tylko Ty jedna możesz pomóc...
-Mhm przypomniałaś sobie. Mruknęłam sarkastycznie ,ale już zbierałam się do wyjścia.
-Najpierw to odsłucham zadecydowałam jednak włączając małe urządzenie.
Nie wiedziałam ,że to był błąd ,nikt mnie nie uprzedzał o treści
nagranej wypowiedzi.
"Kicia nie rób głupot ,trzymaj się mojego planu i skończ ten romans z
moim bratem. Przy ostatnim zdaniu Damon się roześmiał ,ale zaraz
spoważniał
-"I tak przy okazji to Cię kocham pamiętaj. Dodał i w tym momencie
dyktafon umilkł. Przysięgłabym ,że Elena była gotowa się na mnie rzucić
,a ja byłam w szoku ,który nie pozwolił mi się odezwać.
-Coś Ty zrobiła? spytała przez zaciśnięte zęby.
-Jak śmiałaś? Tak mi zazdrościłaś ,że jak Damon Cię olał to wzięłaś się za jego brata?
Kipiała furią ,a kiedy dostrzegła ugryzienia na mojej szyi wymierzyła mi policzek.
-To nie tak do cholery! Nie jestem Tobą ,a Stefano interesuje mnie mniej
więcej tak jak zdechła mucha. Warknęłam wstając z krzesła i idąc w
kierunku drzwi.
-Nie chcesz ,nie wierz ,ale to nie był on... Stefano mnie pocałował ,ale to nie jest teraz ważne.
Nagle Elena krzyknęła . Co u diabła? Pomyślałam znowu już i tak
zdenerwowana. Na parapecie siedział kruk. Kruk tak duży ,że nie mógł być
normalny.
-Elena... to nie może być Damon.. powiedziałam ciągnąc ją za rękę i
biegnąc do wyjścia. Wsiadłyśmy do mojego samochodu i dopiero tam
zabrałam głos. Wyjaśniłam swojej towarzyszce co odkryłam i czego się
domyślałam. Po wszystkim pokręciła głową z niedowierzaniem
-O kurczę pięknie... ale kto w takim razie zawziął się na Damona? I skąd prawdziwy Damon wie o wszystkim?
Zadała wszystkie pytania ,które i mnie chodziły po głowie. Byłam jednak
zbyt zmęczona ,by się teraz tym przejmować i przymknęłam oczy
,zasypiając. Był tak blisko ,że dotykał mojej dłoni.
-Czuwam nad Tobą kicia proszę Cię zaufaj mi i pozwól działać. Kocham Cię
dodał jeszcze całując mnie. Po kilku minutach a może godzinach wóz
stanął przed motelem. Był mały dość obskurny ,tak podobny do tego w
Lillehamer czy Mountain Rouge. W barze siedziało tylko dwóch klientów.
Młody chłopak i jakiś pijany w sztok emeryt. Kiedy weszłyśmy chłopak
otaksował mnie wzrokiem
-Złotowłosa Sara... Sara którą Damon chce chronić.
Prawie upadłam słysząc te słowa. Co to wszystko znaczy? Zaraz skąd on... ten DEMON....
-Co wiesz? Spytałam podejrzliwie.
-Wszystko o czym Ty nie masz pojęcia. Odrzekł uśmiechając się tak podle ,że miałam ochotę mu przyłożyć.
(...)
Tymczasem Damon próbował się czegoś dowiedzieć o swoim sobowtórze ,który
tak bezczelnie rujnował mu życie. Umówił się z Magnusem o wpół do
dwunastej. Stefan stał w progu kuchni otwierając i zamykając usta niczym
wyciągnięta z wody ryba. Wyglądałoby to dość zabawne ,gdyby nie fakt
,że sama miałam ochotę się przyłączyć . Elena nigdy tak nie mówiła do
swojego chłopaka ,a tym bardziej nie dawała mu tak jawnie do zrozumienia
,że jest w danej sytuacji zbędny. Byłoby mi go żal gdyby nie fakt ,że w
tej chwili miałam ważniejsze zmartwienia niż kryzys w związku Stefana i
Eleny. Tu przecież chodziło o mojego męża. O Damona za którym
skoczyłabym w ogień bez chwili wahania.
-Stefan zostaw nas same proszę powiedziałam cicho patrząc w te łagodne
zielone oczy w których tyle razy znalazłam zrozumienie i szczerość. Tym
razem oprócz tego dostrzegłam w nich smutek i zachciało mi się go
przytulić. Od wyjazdu Damona zbliżyliśmy się do siebie ze Stefano ale ja
nigdy nie patrzyłam na niego jak na potencjalne zastępstwo jego
starszego brata. Był moim przyjacielem i nie chciałam tego zmienić ,a to
dlatego ,że nie kochałam go w żaden sposób. Kiedy chłopak oddalił się
poza zasięg naszego słuchu zamknęłam drzwi i zwróciłam się do Eleny.
-Mów i lepiej ,by to co powiesz miało jakiś sens i nie było zwykłym wścibstwem
-Damon był u mnie w noc wyjazdu z miasta odezwała się brunetka z
wahaniem w głosie jakby się obawiała ,że ją za to zamorduję. Miałam
ochotę ,nie powiem ,że nie. Wszystko brało się stąd ,że zwyczajnie byłam
o Gilbertównę zazdrosna. Ze wszystkich byłych kochanek mojego męża
właśnie swojej kuzynki nie potrafiłam tolerować. Jak wyobraziłam go
sobie z nią takich zakochanych ,szczęśliwych i całujących się skrycie za
moimi plecami to ,aż mną telepało w środku. Jakby czytając w moich
myślach Elena powiedziała
-Damon Cię nie zdradził Saro. Mogłabym być piękna i uwodzić go godzinami ,ale to Ty jesteś jego największą miłością.
-Prosił ,żeby Ci to dać dodała wyciągając z torebki masły pakunek.
Spojrzałam na nią podejrzliwie ,ale wzięłam pudełko do ręki. Były tam
dwie rzeczy. Zamykany wisiorek z serduszkiem w którego wnętrzu znalazłam
wspólne zdjęcie naszej rodzinki zrobione zaraz po narodzinach Marco i
dyktafon. Zaintrygowana już chciałam włączyć urządzenie ,gdy Elena znowu
zabrała głos.
-Kazał Ci powtórzyć ,żebyś zawsze nosiła ten wisiorek i strzegła Marco
bo łączy Was coś... czekaj... Pierwiastki życia... Nie mam pojęcia co to
takiego ,ale Damon mówił ,że to ważne i będziesz wiedziała kogo o to
spytać.
Kiwnęłam głową i powiedziałam
-Dobrze ,ale nadal nie wiem co to wszystko ma do potrzeby ratowania
mojego męża przyznałam szczerze siadając przy stole i obserwując ją
uważnie.. Decyzję już dawno podjęłam ,bo chodziło o Damona ,ale żądałam
szczegółów.
-Jesteś łowcą ,a jeżeli to co mówi Bonnie jest prawdą to tylko Ty jedna możesz pomóc...
-Mhm przypomniałaś sobie. Mruknęłam sarkastycznie ,ale już zbierałam się do wyjścia.
-Najpierw to odsłucham zadecydowałam jednak włączając małe urządzenie.
Nie wiedziałam ,że to był błąd ,nikt mnie nie uprzedzał o treści
nagranej wypowiedzi.
"Kicia nie rób głupot ,trzymaj się mojego planu i skończ ten romans z
moim bratem. Przy ostatnim zdaniu Damon się roześmiał ,ale zaraz
spoważniał
-"I tak przy okazji to Cię kocham pamiętaj. Dodał i w tym momencie
dyktafon umilkł. Przysięgłabym ,że Elena była gotowa się na mnie rzucić
,a ja byłam w szoku ,który nie pozwolił mi się odezwać.
-Coś Ty zrobiła? spytała przez zaciśnięte zęby.
-Jak śmiałaś? Tak mi zazdrościłaś ,że jak Damon Cię olał to wzięłaś się za jego brata?
Kipiała furią ,a kiedy dostrzegła ugryzienia na mojej szyi wymierzyła mi policzek.
-To nie tak do cholery! Nie jestem Tobą ,a Stefano interesuje mnie mniej
więcej tak jak zdechła mucha. Warknęłam wstając z krzesła i idąc w
kierunku drzwi.
-Nie chcesz ,nie wierz ,ale to nie był on... Stefano mnie pocałował ,ale to nie jest teraz ważne.
Nagle Elena krzyknęła . Co u diabła? Pomyślałam znowu już i tak
zdenerwowana. Na parapecie siedział kruk. Kruk tak duży ,że nie mógł być
normalny.
-Elena... to nie może być Damon.. powiedziałam ciągnąc ją za rękę i
biegnąc do wyjścia. Wsiadłyśmy do mojego samochodu i dopiero tam
zabrałam głos. Wyjaśniłam swojej towarzyszce co odkryłam i czego się
domyślałam. Po wszystkim pokręciła głową z niedowierzaniem
-O kurczę pięknie... ale kto w takim razie zawziął się na Damona? I skąd prawdziwy Damon wie o wszystkim?
Zadała wszystkie pytania ,które i mnie chodziły po głowie. Byłam jednak
zbyt zmęczona ,by się teraz tym przejmować i przymknęłam oczy
,zasypiając. Był tak blisko ,że dotykał mojej dłoni.
-Czuwam nad Tobą kicia proszę Cię zaufaj mi i pozwól działać. Kocham Cię
dodał jeszcze całując mnie. Po kilku minutach a może godzinach wóz
stanął przed motelem. Był mały dość obskurny ,tak podobny do tego w
Lillehamer czy Mountain Rouge. W barze siedziało tylko dwóch klientów.
Młoda cdziewczyna i jakiś pijany w sztok emeryt. Kiedy weszłyśmy
otaksowała mnie wzrokiem
-Złotowłosa Sara... Sara którą Damon chce chronić.
Prawie upadłam słysząc te słowa. Co to wszystko znaczy? Zaraz skąd on... ten DEMON....
-Co wiesz? Spytałam podejrzliwie.
-Wszystko o czym Ty nie masz pojęcia. Odrzekła uśmiechając się tak podle ,że miałam ochotę jej przyłożyć.
(...)
Tymczasem Damon próbował się czegoś dowiedzieć o swoim sobowtórze ,który
tak bezczelnie rujnował mu życie. Umówił się z Magnusem o wpół do
dwunastej. Czas który mu pozostał wykorzystał na sondowanie ludzkich -i
nie tylko myśli. Większość nie była zbyt ciekawa . Zwykłe codzienne
sprawy. Kot u weterynarza ,zdradzający żonę mąż. Z tej plątaniny
wyróżniała si ę jedna świadomość. Mężczyzna przy barze,
"Ona musi zniknąć ,albo zostać porwana na letni dwór... " korzystając z
tego ,że nikt go nie obserwuje Salvatore przysiadł się bliżej i zaczął
nasłuchiwać.
(...)
-Isabelle gdzie jest moja córka? Valentine chodził po pokoju w tę i z powrotem
-Nie wiem. Odparła moja przyjaciółka po raz setny.
-To nieważne i tak ją dopadniemy...
-To nie będzie trudne. Odezwał się męski głos i w drzwiach stanął Luigi...
To be continued :D ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2012
(36)
- ► października (5)
-
▼
sierpnia
(19)
- Living to love you....
- Wszystko ma jakiś sens. Musi mieć. Ale trzeba się ...
- Wreszcie jak rodzina
- Łowca ma dziś wolne
- Przepraszam Saro ,nie możesz z nim być...
- "Dziś wiem ,życie cudem jest"
- Dla kici ;**
- It is you. I know that.
- Że co? Wróżki?
- Akcja... Sara będzie moja...
- Wspólne chwile ;*
- Ja .Elena i... no właśnie
- Jeszcze większe kłopoty ,czyli wszystko zostaje w ...
- "Nie Twój interes skarbie..." czyli gołąbki mają j...
- Nieoczekiwane wydarzenie
- Intrygi
- Plany
- Komplikacje
- Początki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz