niedziela, 19 sierpnia 2012

It is you. I know that.

-Sara ,Sara.! Chodź  tata wrócił. Piękna blondynka ubrana w ciemnozieloną suknię  ciągnącą się aż do ziemi uczesaną w wysoki kok stała na szczycie wzgórza nawołując swoją małą córeczkę. Niedawno dziewczynka skończyła siedem lat. Była podobna do matki z tym ,że jej tęczówki nie były zielone i podobne do kocich jak u Lilianne ,lecz lazurowe jak niebo w pogodny dzień. Na słowa kobiety mała uśmiechnęła się promiennie co spowodowało ,że w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
-Jace chodź z nami tata na pewno za Tobą tęsknił. Zwróciła się do swojego towarzysza zabaw ,który o dziwo mógłby być jej rodzonym bratem. Jasne włosy i piękne zielono-niebieskie tęczówki . Zawsze śmiano się po kątach ,że Sara kiedyś wyjdzie za Jace'a poznawszy prawdę o jego pochodzeniu. Teraz ,jednak niemal sfrunęła z pagórka i ze śmiechem  skierowała się do białej stojącej pośród drzew willi Morgensternów. Walizki ojca stały schludnym rzędem w przedpokoju ,ale Sara nie zwracała na nie uwagi. Niemal pędem powędrowała do salonu. Valentine siedział w wysokim ,czerwonym ,obitym aksamitem fotelu i wciąż miał na sobie długi podróżny płaszcz. Ujrzawszy swoją księżniczkę ,jak ją czasem nazywał w rozmowach z żoną ,uśmiechnął się szczerze ,przez co wokół jego szaro-błękitnych oczu pojawiły się zmarszczki. To ta mała była nadzieją na przedłużenie rodu Morgensternów i ich panowania wśród nocnych łowców.
Sara usiadła ojcu na kolanach i mocno objęła rączkami jego szyję. Poczuła intensywny zapach piżma i drogiej wody kolońskiej.
-Jak się miewa mój promyczek? Zapytał cicho i ucałował jej policzek i zaraz dodał
-Jak Ci się podobają nowe zajęcia?
-Magia mi wychodzi ,ale Jace ciągle wygrywa ze mną pojedynki na miecze i sztylety. Zrelacjonowała posłusznie panna Søndergaard i uśmiechnęła się leciutko.
Valentine skinął głową i już sobie postanowił wziąć chłopca na rozmowę w cztery oczy bez świadków. Jace co prawda nie mógł o tym wiedzieć ,ale Sara czasem czuła się niepotrzebna.
Zwierzyła się kiedyś swojemu nauczycielowi. Pamiętała co mu wtedy powiedziała.
-Nie jestem chłopcem ,nie nadaję się na łowcę.
-Kochanie każdy łowca jest inny i ma inne zdolności. To ,że  teraz nie jesteś tak silna jak Jace nie znaczy ,że ni pokonasz zagrożenia w inny sposób. Wytłumaczył jej wtedy Hodge.
Dziewczyna wzięła sobie do serca te słowa i zaczęła jeszcze  większą wagę przywiązywać  do samodoskonalenia.  Kilka lat później ,gdy oboje mieli po piętnaście lat Sara i Jace byli już niemal w pełni gotowi do walki. Na krótko przed szesnastymi urodzinami dziewczyny Stephen najbliższy współpracownik ojca rozmawiał z Valentine'm.
-Doskonale wiesz ,że Sara dałaby sobie radę z Klausem ,a my w tym czasie zajmiemy się powstaniem i tym ,żeby uciszyć i wampiry i wilkołaki. Wyślemy ją na Cape Cod . Niech sobie myśli ,że jest nam potrzebna. Stephen zaśmiał się paskudnie. Stojąca za drzwiami Sara zamarła. Nie czekając na dalsze słowa szybko się spakowała i po prostu uciekła. Po policzkach spływały jej łzy. Zanim się zorientowała zaszła w okolice zamku ,który należał do państwa De Martinez. włosko-francuskiego klanu wampirów. Na schodach budynku stał Miguel ,jedyny syn i dziedzic rodu. Widząc zapłakaną kobietę zszedł na dół i popatrzył na nią. Był wysokim ciemnym blondynem ,ale w jego włosach prześwitywały jasne pasemka. Oczy miał koloru czekolady. Zawsze pociągał kobiety. Nocna łowczyni spacerowała po ogrodzie . W pewnej chwili zerwała jedną z herbacianych róż.
-Nie zrywa się tych kwiatów. Usłyszała cichy męski głos z francuskim akcentem
-Wybacz odrzekła Sara z ujmującym uśmiechem.
-Nie wiedziałam ,że ogród do kogoś należy. Wyjaśniła ,a Miguel stłumił wybuch śmiechu
-Mogę dać Ci jeszcze tysiąc takich róż. Mówił i w jego dłoni rzeczywiście pojawiły się kwiaty,
-Może pójdziemy na spacer? zaproponował ,a kiedy się zgodziła podał jej ramię jak prawdziwy gentleman.
Od tego spaceru wszystko się zaczęło. Rozmawiali długo i o wszystkim. Od tego czasu ich spotkania stały się częstsze. Sara odkryła ,że De Martinez jest nie tylko czarodziejem ,ale i wampirem. Postanowiła zrobić po trochę na złość ojcu ,a ponadto kochała go. W dniu zaręczyn ukochany podarował jej wisiorek ,który miała na sobie bohaterka Titanica w czasie rejsu. Później tak o tym pisała Sara:
"Był idealny ,tak idealny ,że to aż było podejrzane. Potem zaczęły się problemy. Kiedy zaczął mi poświęcać coraz mniej czasu ,zaczęłam się martwić. Kochałam go więc to bagatelizowałam. Wszystko było dobrze dopóki pewnego dnia zastałam go we własnej sypialni z moją najlepszą przyjaciółką. Byłam wtedy w ciąży. Poroniłam. "
Wyjazd do Mystic Fall's nie był ,moim pomysłem. Matka nalegała ,że powinnam więcej czasu spędzać z ojcem. Ubrana w czarną sukienkę z rozcięciem na boku i srebrnymi dodatkami z włosami splecionymi we francuski warkocz ruszyłam na spotkanie z moją kuzynką Eleną Gilbert i ciotką Jenną. Nie przepadałam za nimi i właściwie nie chciałam tam jechać. Kiedy weszłam ciotka objęła mnie na powitanie. Elena siedziała na kanapie z dwoma mężczyznami . Jednym z nich był jej chłopak Stefan ,drugiego jeszcze nie poznałam. Wyglądał zjawiskowo. Ciemne włosy ,błękitne oczy w których mogłabym utonąć. Ubrany był niby zwyczajnie ,proste ,obcisłe dżinsy ,biała koszulka i czarna skórzana kurtka. Wyglądał znajomo ,ale...
I nagle mnie olśniło. Chłopak z moich snów czy też wizji.  Od miesięcy o nim śniłam. Nawet rysowałam jego portrety.
-Damon poznaj to jest właśnie córka mojego brata o której Ci mówiłam. Trajkotała nasza gospodyni z uśmiechem. Przeszedł mnie zimny dreszcz na myśl o tym co mogła mu nagadać ,ale uśmiechnęłam się do niego promiennie. Chłopak odpowiedział tym samym ,a ja poczułam ,że serce zabiło mi szybciej.
-Sara Søndergaard ,nowa mieszkanka miasta przedstawiłam się nie spuszczając z niego oczu. 
-Damon. Damon Salvatore. Odparł i ukłonił mi się jednocześnie muskając ustami wierzch mojej dłoni. 
-Może zjemy w moim pokoju? Wyrwało mi się zanim pomyślałam co mówię. Przy okazji się rozpakuję. Dodałam ,żeby zarówno on jak i ciotka nie myśleli ,że to jakiś chytry plan. 
-Bardzo chętnie odpowiedział uśmiechając się uwodzicielsko i idąc ze mną na górę.  Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi Damon zmierzył mnie wzrokiem
-Co Ty kombinujesz? Spytał patrząc na mnie spod uniesionych brwi. 
-Ja? Nic. Odparłam z miną niewiniątka. Wyczuwałam jego moc ,wiedziałam kim był. Wampirem. Jak Miguel. Przekomarzaliśmy się tak jeszcze chwilę i nawet nie pamiętam o czym mówiliśmy. Pamiętam tylko ,że potem mnie pocałował. Był to czuły ,zachłanny pocałunek ,a ja przyłapałam się na tym ,że chcę ,żeby to trwało dłużej. Ramiona Damona oplatające mnie tak jakbym była najdroższym co miał. Odsunęłam się i powiedziałam
-To ,że Ci się teraz nie dałam nie znaczy ,że nie zagościsz w moim życiu na dłużej. 
Poszliśmy a spacer.
-Śniłeś mi się, Powiedziałam cicho. Malowałam Cię. Pokazałam mu jego portret wyjęty z czerwonej teczki.
-Jak to możliwe ,że jest aż tak dokładny? Spytał zaskoczony. 
-To dzięki darowi ,który odziedziczyłam po mamie. Ale to długa historia. Powiedziałam cicho. Wyjaśnię Ci to u mnie. Teraz jest tam pusto. Ujęłam jego dłoń. 
-Wiesz ,że to wygląda jak randka? Spytałam cicho. Połowa dziewczyn z miasta by mnie zamordowała
-Bo to jest randka. Odrzekł Damon z zadziornym uśmiechem. 
Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam. O kurczę mam randkę. Pomyślałam radośnie nagle błogosławiąc całe Fall's. 
Po dziesięciu minutach byliśmy już u mnie. Zdjęłam marynarkę. 
-Whisky czy wino? spytałam podchodząc do barku.
-Whisky. Typowy wampir. 
Nalałam mu trunku i usiadłam. Wyjęłam z szuflady szkatułkę w której leżały atrybuty łowcy w tym sztylet.
-Z anielską krwią. Wyjaśniłam cicho
-Też taki chcę. Rzucił z nadąsaną miną. Będę miał czym rzucać w Stefana.
Roześmiałam się i powiedziałam 
-Załatwię Ci drugi. Damon obracał go w palcach ,po czym objął mnie przysuwając do siebie tak ,że stykaliśmy się ramionami
-Jesteś wyjątkowa Saro. Szepnął patrząc mi w oczy po czym pocałował mnie długo i namiętnie.
W tym momencie wpadł Stephen
-To tak? Ty mała dziwko jesteś moją narzeczoną. Zagrzmiał i w tym momencie Damon zerwał się z kanapy wykręcając mu ręce.
-Nazwij ją tak jeszcze raz ,a Cię zabiję. Warknął rozwścieczony ,po czym dodał już spokojnie.
-Pójdę już. Wyszłam za nim i stanęłam na ganku. 
-Przepraszam. Wyszeptałam patrząc mu w oczy. 
-Daj spokój to nie Twoja wina. Szepnął ,a ja przytuliłam się do niego. 
-Czekaj mam coś dla Ciebie. Rzekłam podając mu wisiorek w kształcie kamienia lazurytu. 
-Odnajdziemy się gdziekolwiek będziemy. Powiedziałam wręczając mu go. 
-Chciałabym Cię tak tulić i nigdy więcej nie wypuścić wyznałam mu cicho.
-Zobaczymy się jutro? Spytałam znowu przerywając chwilę ciszy. 
-Oczywiście Saro. Odrzekł tak jakby to było oczywiste. Posłał mi uśmiech ,pocałował mnie na pożegnanie i w chwilę później zniknął w mroku nocy.
Usnęłam szczęśliwa z przeświadczeniem ,że Damon Salvatore odmieni moje życie. 
Kilka dni później odbywał się bal założycieli miasta. Wcale nie chciałam iść, raczej byłam zmuszona. Ubrana byłam w czerwoną suknię z dekoltem ,a uczesana we francuski kok. Odbiłam Damona pani burmistrzowej ,mówiąc jej przy okazji ,że Damon woli młode kobiety i powinna pilnować swojego męża. 
-Przy Twoim wejściu powinni puścić I'm sexy and I know it. Zaśmiał się. 
-No i czym Ci się naraziła burmistrzowa? 
-Nie mów tyle tylko ze mną zatańcz.  powiedziałam ,a on wziął mnie w ramiona,. Tańczyliśmy kilkanaście minut po czym Damon wyszedł na chwilę. W tym czasie zaatakował go łowca nasłany przez mojego ojca. Jace. 
-Zły ruch koleś warknął Damon porzucając jego ciało. 
-Wylland nie żyję. Powiedział mój ojciec . Salvatore go zabił. Rozpłakałam się ,ale od razu poleciałam do pensjonatu. Muszę go chronić. Powtarzałam sobie. 
Damon wraz z bratem byli już spakowani. Przyszedł się pożegnać. 
-Szkoda ,że mieliśmy tak mało czasu Saro. Powiedział całując mnie i tuląc do siebie.
-Myślisz ,że Cię puszczę? Rzuciłam gniewnie
-Nie będę Cię narażać.  Odrzekł z troską w głosie. Słychać też było ,że jest mu trudno,
-Znam łowców ,pomogę Wam. Zaufaj mi. Poprosiłam cicho trzymając jego dłoń w obu swoich.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę ;) Akurat Ty jesteś bardzo w temacie :D ;*

      Usuń