sobota, 22 września 2012

Małżeńskie igraszki i cudowne zmartwychwstanie...


Znacie określenie "matka Polka"? No właśnie. Widzicie blondynkę z naręczem dziecięcych śpioszków ,z podkrążonymi oczami ,która jest w stanie zabić za jedno słowo ,bo dobija ją perspektywa siedzenia z dzieckiem 24/24 ? Cóż do mnie pasowało tylko matka ,bo Polką nie byłam. Poza tym spędzając czas z Marco byłam szczęśliwa.
Prasowałam nuciłam coś pod nosem i mówiłam do synka
-Zobaczysz Słonko tata zabierze nas do Barcelony i będą wakacje życia... Rozmarzona nie zauważyłam ,że nie jestem sama.
-Damon to Ty? Spytałam wychylając głowę z pokoju
-Kicia czy Ty naprawdę musiałaś wymyślić sobie te karczochy? Rzucił zasapany z mnóstwem toreb w ręku
-A co Ty masz do karczochów? Odpowiedziałam śmiejąc się
-To ,że nie czuję nóg ,bo w normalnym sklepie nie sprzedają tego Twojego cuda...
-Oj moje biedactwo zachichotałam i cmoknęłam go w usta na powitanie
-Co tu się stało? Bawisz się w "Perfekcyjną panią domu?

Nie muszę zapominasz ,że ja już nią jestem odparłam z zadziornym uśmiechem
-Zaiste skromność Twa rzuca mnie wprost na kolana zażartował podchodząc do łóżeczka

Chciało mi się śmiać ,bo to był to nasz prywatny żart. Zawsze kiedy byliśmy w dobrych nastrojach przechodziliśmy na szlachecką mowę.
-Wiem ,ale za to mnie kochasz odcięłam się i prztyknęłam go w nos
-Amigo co ta Twoja mama kombinuje?
Zwrócił się do synka tuląc go do siebie. Nadrabiał zaległości ,fakt .
-On Ci nie powie wiesz o tym ...
Chcesz przekonać kilkumiesięczne dziecko do mówienia?
Uniosłam brew


-Kicia zapominasz ,że to moje dziecko i jest nieprzeciętnie inteligentne
-Tak? I chcesz półroczne dziecko nauczyć mówić po włosku? Już to widzę
Wywróciłam oczami wymownie
-Saro... No wiesz co? A gdzie wiara w męża?
-Jest ,jest nie martw się ,a teraz siadaj ,bo musisz być głodny
-Owszem czytasz mi w myślach tylko jest mały problem
Oznajmił uśmiechając się chytrze


-Jaki? Spytałam nawet się nie odwracając się nawet ,by ukryć uśmiech satysfakcji-No wiesz... Damon podszedł do mnie i objął mnie w talii odgarniając mi włosy i całując mnie w szyję \
j?-Więc może rzuć to w cholerę i zajmijmy się czymś przyjemniejszym . -Kusił mnie -Przyjemniejszym​ ,mówisz? Na przykład czym?-Na przykład tym... odparł odwracając mnie twarzą do siebie i całując zachłannie moje wargi.-Albo tym... Dodał zaczynając rozpinanie guzików mojej bluzki i całując ponownie moją szyję-Mhm.. Jesteś bardzo przekonujący Salvatore...-Kochanie zapominasz ,że jestem cholernie przystojnym facetem ,a kuszenie to moja specjalność Powiedział puszczając mi oczko
-Ha ha taki pewny jesteś? Zapytałam całując go. 
Poczułam ,że wziął mnie na ręce ,a ja objęłam go za szyję całując go zachłannie. Moja koszula wylądowała na podłodze. Damon bez ceregieli powędrowały na moje plecy i odpiął mój stanik. .Tak się drocząc dotarliśmy do sypialni ,a Damon otworzył kopniakiem jej drzwi
Pokój do którego weszliśmy wyglądał tak jakbym zaplanowała to co właśnie miało się wydarzyć. Zaciągnięte zasłony z grubego aksamitu w kolorze czerwonego wina ,palące się dookoła świece i zapach kadzidełek unoszący się w powietrzu

-Przygotowałaś się kicia Powiedział z uznaniem znowu mnie całując
-Raczej nie inaczej zaśmiałam się ,a Damon położył mnie na  łóżku w satynowej pościeli. 
Całował mnie przez chwilę po czym zaczął  pieścić moje piersi .
Zmieniłam pozycję i uklękłam dokładnie naprzeciw niego całując jego szyję i tors. W tym  samym czasie Damon gładził moje uda i łydki.
-Moja kicia....
Szepnął czule. Nagle chwycił mnie w talii powalając na poduszki. 
-Leżysz zaśmiał się triumfalnie i zszedł z pieszczotami na moją kobiecość. 
Jęknęłam cicho i pozbyłam się jego dżinsów ,które wydały dziwny dźwięk. 
-Oho... chyba drogie dżinsy od Versace trafił szlag. ... Stwierdziłam posyłając mu uśmiech w stylu "Wybacz kochanie" 
-Chrzanić to... Zaśmiał się Damon ,a ja dobrałam się do jego męskości.
Syknął i zaczął mruczeć. 
Ponownie się położyliśmy i nie przerywając pieszczot i pocałunków zaczęliśmy się kochać. Czując w sobie Damona byłam szczęśliwa jak nigdy. Wszedł we mnie a ja zaczęłam poruszać biodrami. .
-Kocham Cię szepnęliśmy  oboje i uśmiechnęliśmy się do siebie
Po wszystkim przytuliliśmy się.
-Teraz jestem głodny zażartował i poczochrał mi włosy
(...)

-Ale nie rozumiesz do cholery ,że Sary tu NIE MA?!
Wrzasnęła pani Lightwood już naprawdę zniecierpliwiona​​
-To ją znajdź ,wytrzaśnij choćby spod ziemi ,w dupie mam jak to zrobisz May Stephen nie przebierał w słowach
-Ona już zdecydowała Marco zostaje z nimi ,a dopóki nie ujawnią się jego zdolności nie mamy podstaw do tego ,żeby ich nękać tłumaczyła już chyba setny raz chodząc nerwowo po salonie
Właśnie wtedy rozległo się pukanie do drzwi i niedługo potem pojawiła się ciemna głowa Izzy .
-Wybaczcie ,że przerywam Wam tę debatę ,ale mamy problem
20 wrz, 23:25
Co znowu? Warknął samozwańczy przywódca nocnych łowców na granicy wybuchu
Drzwi się uchyliły i do środka weszła szczupła postać cała odziana w czerń
-Kim jesteś i czego chcesz?
Chłopak odrzucił kaptur i wszyscy obecni zamarli

Pierwsza doszła do siebie Mayryse
-Co Ty tu robisz Jonathanie?
Jakby głuchy na jej słowa łowca stanął przed nią i powiedział
-Wróciłem mamo... i ie nazywałaś mnie Jonathanem...
-Jace? Ale ... Ale jak....?


Hej Hej ;* Wreszcie skończyłam  posta ;) Czekam na opinie :)


-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz