sobota, 15 września 2012

Are you happy?

Zawsze znajdę cię w moim sercu,

nie ważne czy jesteś blisko czy daleko

wystarczy ze zamknę oczy,

wypowiem życzenie

i ciebie zobaczę

i wszystkie moje marzenia się spełnią

(nie ważne ze nie będzie ciebie przy mnie)

i wtedy wiem, ze na zawsze będziesz mój

nie ważne czy jesteśmy blisko

zawsze znajdę cie w moim sercu

Sarah Connor  "I'll always find you in my heart"

  

Sara :
Cały misterny rocznicowy plan przygotowany został nie tyle ,po to ,by odseparować się od problemów czytaj wróżek ,psychopatycznego ojca i paru jego "życzliwych kumpli" ,ile po to ,by nacieszyć się sobą i po prostu porozmawiać. O wszystkim i o niczym . Lubiłam te dni i szczerze mówiąc  nic innego mnie wtedy nie obchodziło.
Wzięłam Damona za rękę i poprowadziłam ku bramie wiodącej z ogrodu wprost na prywatny skrawek naszej plaży. Kilka miesięcy wcześniej Damon opowiedział mi o swoich marzeniach.,które sprowadzały się do tego ,że spacerowaliśmy plażą ,objęci i zakochani jak para nastolatków. Ani się obejrzałam a dołączyła do nas Steffi.
-Widzisz? Marzenia mogą się spełniać kochanie. Szepnęłam tuląc się do niego
-Jeśli tylko Ty mi coś obiecasz ,wiem ,że się spełni odrzekł Damon z uśmiechem.
Jakieś dziesięć minut później doszliśmy do drewnianego mola przy którym cumował jacht "Czarna Perła"
-Sara...? Bawimy się w "Piratów z Karaibów" ? Zapytał śmiejąc się

  

-A wyglądam jak Keira Knightley? odpowiedziałam pytaniem
-Nie odrzekł z powagą i dodał
-Jesteś od niej sto razy piękniejsza. Puścił mi perskie oczko i posłał mi swój firmowy uśmiech
-Tra ta ta ta jeszcze Ci uwierzę i popadnę w samozachwyt droczyłam się wesoło dając mu sójkę w bok
-Eee a już myślałem  ,że zdążyłem podbudować Twoje ego a przy okazji poudaję Johnny'ego Deppa
marudził z nadąsaną miną świetnie się przy tym bawiąc
Wyglądał trochę jak mały kociak ze Shreka.
Chwilę potem dotarliśmy już na pokład statku.
Pośrodku stał stół nakryty białym obrusem uginający się od potraw  ,za nim stała fioletowa aksamitna sofa .
W tle słychać było cichą melodię wygrywaną na harfie.
-Jesteś niemożliwa rzekł mój mąż dostrzegając wpływ moich czarów i złotą sukienkę
-Mogę panią prosić do tańca? Zmienił temat ujmując moją dłoń i muskając wargami jej wierzch.
-Z największą przyjemnością odparłam opierając mu głowę na ramieniu i zaczynając z wolna poruszać się w rytm muzyki
W tamtej chwili nie obchodziło mnie jak banalnie to wszystko wyglądało ,czy wszystko wyszło ,czy czegoś nie przypaliłam . Liczył się fakt ,że byłam tam z ukochanym.
-Pamiętasz jak Ci mówiłam ,że to nie wszystko?
-Owszem to było jakieś pięć minut temu ,a ja mimo długiej egzystencji nie mam sklerozy
-Wampirów się to nie tyczy?
-Złego diabli nie biorą kiciu odparł mierzwiąc mi włosy ,a kiedy melodia dobiegła końca usiedliśmy do kolacji
-Zaraz... A gdzie my płyniemy? Zapytał jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę ,że nie stoimy w miejscu
Marco spał spokojnie w sąsiednim pokoju ,więc nie było obawy ,że został pod opieką obcych ludzi
-Tajemnica... ale powiem Ci ,że mamy jeszcze sporo czasu zanim dobijemy do celu
-I co w związku z tym? Może postaramy się o powiększenie klanu Salvatore?

  

  

Zaproponował z łobuzerskim uśmiechem całując mnie zachłannie.
  

-Całkiem niezła myśl odparłam oddając pocałunek
  

  

  

  

Kilka chwil później wylądowałam na plecach ,a Damon zaczął całować mnie po szyi.
-Wiesz co? Zamruczał mi do ucha
-Mmm? mruknęłam z przymkniętymi oczami
-Powinniśmy częściej decydować się na dziecko
Zachichotał po czym wziął mnie delikatnie i posadził sobie na kolanach opierając się plecami o kanapę
-Ach doprawdy? Uniosłam brew z zadziornym uśmiechem przystępując do rozpinania guzików jego koszuli
-Owszem odparł przygryzając płatek mojego ucha i przesuwając dłonią po moim udzie
W tym samym czasie zdążyłam zsunąć mu tę cholerną koszulę z ramion i zacząć całować jego szyję

   -Trzeba coś z tym zrobić ,nie uważasz kiciu? Zapytał jak zawsze się ze mną drocząc.
Nie musiał jakoś szczególnie mnie namawiać ,żebym coś z tym faktem zrobić.
Rozpięłam jego spodnie obsypując pocałunkami jego idealnie umięśniony brzuch i zeszłam niżej.
Nie wyjawiłam mężowi miejsca  do którego się udawaliśmy ,przez co nasza podróż wyglądała jak małe porwanie. wyglądało jak rejs a la Piraci z Karaibów. Chyba miałam zbyt bujną wyobraźnię ... Albo może miałam słabość do dalekich wojaży? 
W każdym razie to co planowałam miało być dla niego zaskoczeniem.
Bo wiecie co? Miałam jedną zasadniczą wadę : Byłam przewidywalna. Przynajmniej do tej pory jeszcze nie udało mi się sprawić ,by Damonowi  opadła szczęka.
Mogłabym długo na niego patrzeć ,ale po dotarciu na miejsce byłam zmuszona go obudzić.
Trochę się nadąsał i oczywiście zadał pytanie ,które zadałby każdy kto znalazłby się na jego miejscu.
-Gdzie jesteśmy? Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie ,a ja oczywiście nie zamierzałam nic ujawniać.
Mój małżonek wyjrzał przez okno rozpoznając wybrzeże
-O jasna... - zdołał wykrztusić i urwał
-Nie powiem ,ale od zawsze chciałam zwiedzić te okolice.
Posłałam mu tajemniczy uśmiech.
-Aha... Mruknął  i ciągnął
-I w tym celu bawisz się w piratkę i bierzesz mnie jako zakładnika ,tak? Towarzyszę Ci ,albo tracę życie?
Zaśmiałam się na jego komentarz jak zwykle ociekający sarkazmem.
Ziewnął ,ale powoli podniósł się z miejsca zaspany
-Kiciu tylko mamy mały problem . Wątpię żeby Stefcio mnie chciał wykupić z niewoli.
Raz ,że sknera ,dwa ,że chętnie by się mnie pozbył.
Puścił mi oczko

W takich chwilach osiągałam pełnię szczęścia i wiedziałam ,że mam wszystko o czym marzyłam. Miłość i ludzi ,których kocham obok siebie
----------------
Zdaję sobie sprawę ,że post nie wyszedł mi tak jakbym chciała ,ale obiecuję poprawę i ciąg dalszy.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz