wtorek, 11 września 2012

Amulet , ważne decyzje i nowe komplikacje

Damon :

Patrzyłem na swoją śliczną żonę. Na tę drobną blondynkę ,która  kilkanaście miesięcy temu zawróciła mi w głowie i odmieniła moje życie.  Czy teraz byłem szczęśliwy?Tak.. Na pewno. Teraz kiedy ona była  obok nic nie było w stanie zmącić mojego spokoju i wiedziałem doskonale  ,że z tą kobietą chcę spędzić resztę życia. Chociaż życie Sary wisiało na włosku nie miałem zamiaru oddać jej bez walki. Kiedyś już o tym mówiliśmy i wiedziałem ,że ukochana zna moje zdanie w tej kwestii. Śmialiśmy się i byliśmy cholernie szczęśliwi ,oboje. Kiedy zadała mi pytanie wpatrywałem się uważnie w jej błękitne tęczówki. Czyżby się czegoś obawiała? 

-Kiciu moja przyszłość to Wy. Ty i Marco. Kocham Cię. Czemu tak nagle pytasz? Szukałem odpowiedzi w jej spojrzeniu czy geście-Bo... ja chciałabym mieć jeszcze jedne dziecko.. długo nad tym myślałam i...Urwała nagle wyraźnie speszona. Jakby bała się przyznać do marzenia ,które było całkiem naturalne. 

Sara mnie kochała jak bardzo ją skrzywdziłem i jak mroczną miałem przeszłość ona przy mnie trwała. Siedzieliśmy w naszym ogrodzie pod wielkim dębem ,a ja obejmowałem żonę ramieniem. Ująłem jej twarz w dłonie i uważnie na nią spojrzałem.-Saro Salvatore... to będzie dla mnie zaszczyt... W oczach zaszkliły mi się łzy wzruszenia.Przytuliłem ją i powiedziałem-A teraz obiecana niespodzianka. Orzekłem z tajemniczym uśmiechem na ustach i wyciągnąłem z kieszeni marynarki czerwone pudełeczko.


W  wyściełanym aksamitem wnętrzu pudełeczka znajdował się drobny pierścień.  Postanowiłem wreszcie nadrobić zaległości i wreszcie kupić jej biżuterię. Ta miała jednak szczególny charakter.
Pierścień wykonany  był z białego złota ,delikatnie grawerowany. W środku amuletu tkwił sporej wielkości niebieski topaz.
Widziałem jak dziewczyna była zaskoczona ,jak na widok prezentu zabłysły jej oczy.

 
-To dopiero początek oznajmiłem całując jej czoło.
-Kamień to niebieski topaz amulet pozwalający pokonać trudności ,a także symbol wierności.
Wyjaśniłem zaskoczonej Sarze wsuwając jej błyskotkę na palec lewej dłoni.
-Jest przepiękny ... wyszeptała zachwycona i naprawdę przejęta.
-Idealny... ale nie trzeba było...
-Cii oczywiście ,że trzeba było-oznajmiłem przerywając jej w pół zdania i składając na jej wargach długi namiętny pocałunek




Sara:
Nie wiedziałam dlaczego tak bardzo się bałam ,by zadać mu to pytanie. Być może wynikało to z faktu ,że tak się to nasze ,życie plątało. Zawsze coś było ważniejsze od naszego związku ,marzeń i oczekiwań.
Jednego byłam pewna. Nie wrócę do Keenana . Nie dopóki się nie nacieszę rodziną. Fakt nie byłam jakoś specjalnie optymistycznie nastawiona do wróża ,bo zwyczajnie mną manipulował ,ale chciałam zrobić to czego ode mnie oczekiwano i wreszcie mieć święty spokój.
Prezent od Damona wprawił mnie w zdumienie i zachwyt i zdumienie. Piękny w dodatku darowany prosto z serca . "Symbol wierności" -dźwięczały mi w uszach słowa męża.

Wiedziałam ,że mnie kocha ,ale ten pierścień udowadniał ,że był naprawdę MÓJ. Nie Eleny ,nie Katherine. Mój. Byłam bardzo szczęśliwa.
-Tak? Mam się bać? Spytałam unosząc brew.
-Myślisz ,że ja nie mam asów w rękawie?
-Chodź -zarządziłam ciągnąc go za rękę w stronę stajni
-Wariatka... orzekł mój wampir wywracając oczami i śmiejąc się serdecznie
-Za to mnie kochasz odcięłam się i puściłam mu oczko.
-A teraz zamknij oczy nakazałam dla pewności wiążąc mu na oczach swój szal

Damon wyglądał tak zabawnie ,że sama miałam ochotę się roześmiać. 
Odsłoniłam mu oczy i powiedziałam 
-Ta dam...
Mój szanowny małżonek wyglądał przez chwilę jakby go wmurowało po czym gruchnął śmiechem 
-Ty wariatko ... zawsze wiedziałem ,że masz coś z głową stwierdził wywracając oczami ,ale zaraz mnie przytulił. 
-Dziękuję Słoneczko jak zawsze mnie rozpieszczasz powiedział z szelmowskim uśmiechem na ustach.
-Ale... moja pani hrabino rzekł z przesadną afektacją w głosie. 
-To nie wszystko ,więc jaki jest następny punkt programu? Uniósł brwi ,a ja pocałowałam go z czułością.
-Ech rozgryzłeś mnie udałam zrezygnowaną. 
(...)
***
Keenan za żadne skarby nie dał sobie wytłumaczyć pewnego oczywistego faktu -Sara Salvatore poślubiła wampira. Z wyboru. Teraz ciskał gromy i bluzgał dookoła ,jakby to coś miało zmienić. 
-Kurwa... syknął teraz wbijając w Naila jadowite spojrzenie. 
-Rozumiesz co zrobiłeś? ONA jest moją przyszłością ,a Ty uwalniasz ją ,dajesz zmieniacz czasu i pozwalasz ,żeby ten POTWÓR mamił ją obietnicami. 
-Nie myślisz jasno ,ona  go kocha ,a jeśli będzie szczęśliwa to chętniej nam pomoże ,nie rozumiesz?
Nail był już mocno poirytowany.
-Zdradziłeś mnie i śmiesz mi mówić co mam robić?! Prychnął rozzłoszczony zaciskając palce na parapecie okna
-Masz ją sprowadzić na dwór i do pałacu natychmiast to rozkaz oświadczył tonem nieznoszącym sprzeciwu.
"Saro wybacz mi "-pomyślał wracając do swoich apartamentów.
(...)
***
Isabelle Lightwood patrzyła na swojego przywódcę zbita z tropu
-Valentine ,ale... Ty jeszcze niedawno mówiłeś ,że nie chcesz jej znać i że zdradziła rodzinę wychodząc za Damona
Łowca spojrzał na nią w niemym szoku. 
-Moja córka jest mężatką? Nie pamiętam...
Mruknął rozkojarzony ,a Izzy uznała ,że musi przystąpić do działania ,bo coś tu ewidentnie było nie tak.
____________
Wróciłam i to pierwszy post po powrocie ,więc nie mnie go oceniać. Liczę na komentarze i pozdrawiam Kama ;*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz