piątek, 1 sierpnia 2014

I'm just a human

Damon :
Patrząc na te wydarzenia z perspektywy czasu , widzę co chciała budować Sara.. Marzyła o tym , by przestać wreszcie wszystkich zbawiać. Wszystkim pomagać. Chciała zabrać mnie i dzieci , by potem skryć się w bezpiecznym miejscu z dala od tego wszystkiego. Ona , tak cudowna żona , matka , a przede wszystkim kobieta powoli z dnia na dzień zaczynała zdawać sobie sprawę z tego , że nie jest w stanie wszystkiego zmienić. Wyglądała na szczęśliwą , gdy ujrzała tych magów. Zrozumiała , że nie jest z tym sama.
Nasz dom w Norwegii był tak naprawdę jej. Opowiedziała mi jego historię w takim dniu jak dziś.
Za oknem prószył śnieg, skrząc się w świetle gwiazd. Sara sama urządziła to wnętrze. Dominującymi kolorami były błękit i biel. Lubiłem tę przestrzeń. By ją ocieplić żona wybrała puchate kapy w kolorze ciepłego brązu. Błękitne ściany ozdabiały dwa obrazy. Jeden przedstawiał jakąś łąkę.
Zastanawiałem się czy to jakieś autentyczne miejsce. Drugi zdecydowanie bardziej hipnotyczny był widokiem zorzy polarnej. Uchwycono ją w taki sposób , że widoczne były wszystkie , pojedyncze wiązki świetlne. Od bieli , przez żółć i łagodny róż , aż do seledynowej zieleni. W tle migotały gwiazdy.
Meble również były białe , ale dzięki kwiatom - chyba orchideom , w kilku kolorach - oraz zdobnemu kominkowi było tu miło i przytulnie.  Na łóżku siedziały dwa piękne , pluszowe misie , które moja żona dostała jeszcze w dzieciństwie.
O dziwo nie skorzystałem z propozycji Charliego , by pójść odreagować dzisiejszy stres w jednym z popularnych klubów. Uznał , że jestem pantoflarzem i zabrał ze sobą Faye.
Cóż , cały ten przyjazd kuzyna , był o tyle korzystny , że uparta łowczyni dała mi spokój. Siedziałem spokojnie w wiklinowym , bujanym fotelu czytając książkę , kiedy w drzwiach ukazała się jasna głowa mojej kobiety.
-Tu jesteś uśmiechnęła się wchodząc , a do mnie po raz kolejny dotarło jaką mam piękną żonę.
-Pomyślałam , że możesz mieć ochotę na whisky. To był ciężki dzień. Kontynuowała podając mi szklankę wypełnioną bursztynowym trunkiem. Zanim ją przyjąłem pociągnąłem blondynkę na swoje kolana. Patrzyła na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami rozbawiona i szczęśliwa.
-Jestem z Ciebie dumny , Saro. Puściłem do niej oczko , a w odpowiedzi zostałem nagrodzony czułym całusem.
-Tak? A z jakiego powodu? Spytała zaczepnie gładząc mnie po ramieniu.
-Dałaś im porządny wycisk zaśmiałem się nawijając na palec pasmo jej włosów i okręcając je leniwym ruchem.
-E tam i tak im odpuściłam/ Sara machnęła lekceważąco drobną dłonią.
-A to znaczy , że już nie chcesz nagrody? Zagaiłem niby od niechcenia . Tęczówki mojej ukochanej rozbłysły ciekawością.
-A jaką przewidujesz? Zapytała z zadziornym uśmiechem na ustach.
-A taką... odparłem zaczynając muskanie łabędziej szyi dziewczyny. Zamruczała jak zadowolony kociak delikatnie odchylając głowę.
-Mmm , podoba mi się. Osądziła rozmarzonym głosem , zabierając się do rozpinania mojej koszuli , ale powstrzymałem ją gestem.
-O nie , najpierw ja. Zastrzegłem przytrzymując jej dłoń i całując subtelnie palce żony.
Posłuchała , a ja niespiesznie całowałem jej dekolt. Objąłem plecy blondynki w taki sposób , że ściśle do mnie przylegała , a następnie powiodłem ręką wzdłuż jej kręgosłupa. Powróciłem do jej warg , spragnionych pieszczot i skubnąłem zębami dolną. Sara przez cały ten czas uważnie obserwowała moje poczynania. Pozwoliłem , by nasze języki spotkały się w namiętnym pocałunku , po chwili zaś ściągnąłem bluzkę Sary. Mimo wszystko jej dłonie nadal wędrowały po moim ciele wykonując coś w rodzaju masażu. Zawędrowałem w okolice piersi swojej partnerki i zacząłem badać je dotykiem , mimo iż nadal były ukryte w białym koronkowym staniku. Widać było , że sprawiało jej to przyjemność , gdyż położyła na nich moje dłonie i uśmiechnęła się uwodzicielsko. Tak byłem tym zajęty , że nie zauważyłem momentu w którym odsunęła pasek moich spodni , które następnie rozpięła i przesunąwszy dłonie wzdłuż moich ud pozbyła się tego elementu mojej garderoby. Nie tracąc czasu muskała wargami skórę moich ramion otwierając drzwi do raju w którym byliśmy tylko we dwoje. Podniosłem się z fotela i nie przestając całować ukochanej Sary położyłem ją na łóżku. Zsunąłem stanik , a następnie zacząłem całować i lizać jej piersi , stymulując dłońmi sutki.
Dziewczyna przymknęła powieki wzdychając i pomrukując. Wiedziałem , że bardzo to lubiła. Delikatnie masowałem jej brzuch zbliżając się do kobiecości. Żona uniosła biodra tak , abym zdjął jej jednocześnie spodnie i bieliznę. Uczyniłem to z przyjemnością zanurzając głowę między udami Sary. Lizałem , ssałem i całowałem jej czuły punkt wsłuchany w przyspieszony oddech wydobywający się z jej gardła.
-Jesteś już wilgotna kochanie. Zauważyłem z satysfakcją wsuwając palce do jej pochwy.
-Tylko dla Ciebie. Wiesz co lubię. Szepnęła nieco zachrypniętym głosem. Trwaliśmy tak przez kilka minut , jednak mój anioł nie byłby sobą , gdyby się nie odwdzięczył. Czułem jej usta dosłownie wszędzie. Od szyi przez tors , brzuch ramiona i nogi , aż do członka , gdzie zatrzymały się na dłużej. Język Sary wykonywał obroty. Najpierw delikatne , głębokie ,  tak bym poczuł je całym sobą. Po chwili nieco przyspieszył , a ja wydałem z siebie pomruk zadowolenia.
-Moja dziewczynka chyba jest niegrzeczna. Zażartowałem , a ona zrobiła niewinną minkę.
-Oskarża mnie pan o coś panie Salvatore? Sara wyraźnie się ze mną droczyła.
-Ależ skąd... Już miała dokończyć , ale wszedłem w nią płynnym ruchem. Zaczerpnęła oddechu wydając z siebie jęk zaskoczenia i rozkoszy jednocześnie. Wsunęła dłoń w moje włosy namiętnie całując moje wargi i poruszając biodrami. całowała namiętnie , zachłannie. Pogłębiałem jej pieszczoty szepcząc
-Mia bella , Kiciu... Kocham Cię szepnąłem jej do ucha i poczułem jak przez jej ciało przeszedł dreszcz.
-I ja kocham Ciebie , pamiętaj. Odszepnęła z uśmiechem.
Nasze ciała idealnie do siebie pasowały , połączone w tańcu. Oboje zaznaliśmy spełnienia.
Było niesamowicie , nierealnie wręcz wspaniale. Nie pragnąłem żadnej innej kobiety. Tylko ona się dla mnie liczyła. Nigdy jej nie oddam. Była cudowna i co ważniejsze tylko moja.
Po wszystkim leżeliśmy z Sarą wtuleni w siebie.
-Co powiesz... na kolejnego dziedzica rodu? Zagadnąłem ją , gdy tak patrzyła mi w oczy.
-Chciałbyś? Zdziwiła się głaszcząc mój policzek.
-Jasne , przecież jesteśmy włoską rodziną. Puściłem Kici oczko a ona mocniej mnie objęła.
-No to.. chyba już zaczęliśmy starania , prawda? zaśmiała się pięknie.
-Prawda. Zgodziłem się całując ją we włosy.

Sara: 

Świat między wierszami
największy ukrył skarb
M. Rodowicz " Łatwopalni"

Rozmowy z magami nigdy nie należały do łatwych. Głównie dlatego , że uwielbiali mówić lakonicznie i zagadkowo, Trochę mnie to denerwowało , ale z drugiej strony... gdybym była członkinią Gildii też nie chciałabym ujawnić zbyt wielu szczegółów. Kiedy Akkarin zabrał nas na bok popatrzył mi głęboko w oczy.
-Ile wie Twój mąż? Zwrócił się z pytaniem na razie ignorując obecność Damona.
-Wszystko. Nie widziałam sensu , by coś przed nim ukrywać. Odrzekłam zgodnie z prawdą. Dowiedziawszy się o przybyciu członków elitarnego zgromadzenia wyjaśniłam ukochanemu jak i kiedy tam trafiłam. Zrobiłam to z dwóch powodów. Jednym była rzecz jasna miłość , drugą chęć uniknięcia niedomówień. Mało prawdopodobne , że ktoś spoza Gildii zrozumiałby te ich zawiłe formułki , a ja nie zamierzałam bawić się ani w zgadywankę , ani też wcielać się w rolę tłumaczki. To było po prostu niewygodne i zbędne w sytuacji , gdy ufałam Damonowi bezgranicznie.
-Usiądźmy. Zaproponowałam doskonale zdając sobie sprawę z faktu , że Wielki Mistrz doznał właśnie największego szoku w życiu. Nikt , absolutnie nikt nie znał tajników naszego stowarzyszenia.
-Sara czyś Ty zwariowała? Warknął na mnie tak jakby miał zamiar mnie uderzyć.
To spowodowało , że Damon wstał od razu.
-Zostaw moją żonę w spokoju. Zażądał takim tonem , że większość osób , by się wystraszyła.
-Mieliśmy rozmawiać o morderstwach , a o dzieciach i ich przyszłości  porozmawiam z mężem sama.
Nalegałam  chyba skutecznie , bo mój dawny mentor zamilkł.
-Charlie , to główny podejrzany w sprawie. Oświadczył tak jakbyśmy o tym nie wiedzieli.
-Nie ma żadnych dowodów , że to on. Odezwałam się nieoczekiwanie dla samej siebie.
-Ufasz demonom? Odbił pałeczkę nasz rozmówca.
Pokręciłam głową przecząco.
-Tego nie powiedziałam, uważam tylko , że ktoś kto przyczynił się do uratowania mi życia nie może być zły do szpilu kości. Mój wampir zerknął na mnie z wdzięcznością , kiedy podeszłam do okna.
-Musimy zobaczyć obrażenia ofiar. Dzięki temu określimy chociaż gatunek tego , co ich zabiło. Myślałam na głos przechadzając się po pomieszczeniu.
-Podobno Wasz syn ma zdolności w tym względzie. Mężczyzna w czerni nawet nie podniósł głosu.
-Mowy nie ma. Marco jest za młody , Sol tym bardziej. Nie zgadzam się.
-Ja też nie.  Poparł mnie mąż przy okazji obejmując moje ramiona.
-Dzieci w to nie mieszany , póki nie będą nowicjuszami w Gildii.
-Przecież wiecie oboje , że będziecie musieli wyjechać.
Zmarszczyłam czoło usiłując się skupić i jednocześnie bębniąc palcami w okienny parapet.
-Ja zostanę z dziećmi. Usłyszeliśmy nagle gdzieś z korytarza. Charlie oparł się nonszalancko o framugę drzwi i wyglądał jakby zarejestrował całą tę wymianę zdań.
Damon spojrzał na swego krewnego tak jakby ten odezwał się po mandaryńsku.
-Ty? Ty zawsze imprezujesz. Prychnął starszy Salvatore.
-Ja też planowałem założyć rodzinę. Zresztą i tak mam interes do Sary  więc...
Spoglądałam na przemian na obu zachodząc w głowę o czym oni u diabła mówili.
Akkarin obserwował moje reakcje , jakby w oczekiwaniu na to , co zrobię. Zazwyczaj zawsze musiałam dołożyć swoje trzy grosze do każdej konwersacji , a teraz milczałam jak zaklęta.
-Tak czy tak , porozmawiamy później. Saro... dziękuję za bycie moim adwokatem. Rzekł na koniec  Charlie z tym swoim ironicznym uśmiechem , który tak często widywałam na co dzień.

************
Tego samego dnia , wieczór. 
Chyba nie muszę mówić jak się czuje kobieta , która kocha się z najcudowniejszym facetem na świecie? To są te chwile w których człowiek wierzy , że poprzednie decyzje były słuszne.
Leżałam całując go z czułością , ciesząc się jego smakiem , bliskością.
-Kochanie? Ty mówisz poważnie? Spytałam kiedy wspomniał o powiększaniu familii Salvatore.
-Sądzisz , że żartowałbym w takiej kwestii? Obruszył się , wpatrując się w moje tęczówki..
-Nie śmiałabym zaśmiałam się skubiąc jego wargę i szepcząc
-Kocham Cię mon cher , Damon. Oznajmiłam mu jeszcze i niedługo potem zapadłam w sen.
****
W tym samym czasie Charlie wrócił z imprezy i stanął pod drzwiami naszej sypialni.
-No no szczęśliwa rodzinka. Ciekawe jak długo. Uśmiechnął się zadziornie obejmując Faye ramieniem.
-No widzę , ktoś tu nie przepada za Sarą. Skwitowała całując chłopaka. On się jedynie uśmiechnął i nie padło już ani jedno słowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz