sobota, 12 stycznia 2013

My litlle baby girl


Sol Angelica Salvatore. Mój mały cud. Dziewczynka była piękna. Włosy miała ciemne ,tak podobne do tych  taty.  Idealne rysy. Twarzyczkę miała w kształcie serca i naprawdę była prześliczna. Ale tym co zwracało uwagę w wyglądzie naszej małej dziewczynki były oczy. Miały kolor fiołkowy i kształt migdałów. Oboje z mężem szybko ulegliśmy jej urokowi ,zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia Wiedzieliśmy ,że będzie niezwykła. Damon wybrał się na zakupy dla małej ,a ja zostałam chwilowo sama i zamierzałam ten czas wykorzystać jak najlepiej. Nie długo jednak było mi dane cieszyć się samotnością. Wrócił mój szwagier. A to oznaczało albo poważną rozmowę ,albo kłopoty. Albo jedno i drugie. A ja wcale nie miałam na to ochoty. Chciałam cieszyć się tym ,że mam kochającą rodzinę ,a niedawno po raz drugi zostałam matką. Nie pozwolę komukolwiek tego zepsuć . Tak więc wchodząc do salonu szwagier zastaje mnie w bujanym fotelu z córeczką na rękach i synkiem bawiącym się na wielkim ,puchatym dywanie. Popatrzył na nas przez dłuższą chwilę. W jego oczach widziałam nieopisany smutek. Wiedziałam dlaczego patrzy tak ,a nie inaczej i nawet było mi go żal ,ale nie chciałam zabierać głosu. Stefan w milczeniu podszedł do fotela na którym siedziałam kołysząc Sol. Spała sobie bezpiecznie i była tak cudna ,że mogłam patrzeć na nią godzinami.
-Jest śliczna szepnął patrząc na nią .
-Podobna dogadałaś się z hybrydami. To prawda ,co mówi Klaus? Będziesz jedną z nas?
Od razu z grubej rury , to takie Stefanowe.
-Tak. To już jest postanowione. . Oznajmiam spokojnie.
-Jak możesz ... Stefan zawsze umiał mnie wkurzyć nawet jeśli nie miał pierwotnie takiego zamiaru
-Mogę... To nie jest Twoja sprawa.  No serio zaczynał mnie wkurzać.
Może i się o mnie troszczy ,ale przegina i to strasznie.
-Saro co Ci to da? Dopytywał się świdrując mnie wzrokiem.
-Bezpieczeństwo mojej rodziny odparowałam bez namysłu ,ale dochodziłam do wniosku ,że to prawda.
-A co Damon obiecał Klausowi? Ciągnął tyradę doprowadzając mnie do szału
-Stefan w co Ty pogrywasz? Warknęłam ,ale w tym samym czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Chciałabym móc powiedzieć ,że się ucieszyłam ,ale skłamałabym wyjątkowo.
-Kol? Co Ty tu robisz? Spytałam z irytacją w głosie
-Nie można pogratulować pannie Sarze córki?
Taa jasne bo uwierzę ... Pomyślałam rozzłoszczona i powiedziałam
-Można by było gdybyśmy się lubili.
Wampir skrzywił się i przeszedł do sedna sprawy
Niklaus pyta kiedy przejdziesz przemianę. Głos miał spokojny ,ale wyczuwało się jakąś groźbę.
-Damon ma zadecydować niedługo.
To akurat była prawda . Nie zamierzałam niczego zdradzać ,a już na pewno nie Kolowi. Byłam zwyczajnie zmęczona.
-Daj mi spokój...
-O nie Saruś koteczku za dobrze się bawię . Pierwotny puścił mi oczko i wparował do salonu biorąc w palce pukiel moich włosów
-Nie mów do mnie jak do swojej kochanki palnęłam i zaraz tego pożałowałam
-Chętnie to zaakceptuję... Zamruczał mi do ucha po czym już szykował się do pocałunku kiedy wszedł Damon
Jego twarz na mój widok rozpromieniła się ,ale gdy ujrzał nieproszonego gościa przybrała od razu odcień bliski chmurze gradowej.
-Chyba już Ci mówiłem co zrobię jak będziesz się podwalać do mojej żony Mkaelson? Warknął mierząc go morderczym spojrzeniem
-Klaus żąda jej natychmiastowej przemiany oświadczył beznamiętnym tonem.
-Damon ja... dobrze to może być dziś tylko...z
-Boisz się szepnął ujmując mnie pod brodę i tuląc
Cóż po części miał rację ,ale Kol nie musiał tego wiedzieć póki co. Chciałam o tym pomówić na spokojnie i w dodatku trzeba było jakoś synka uprzedzić ,pomóc. mu przyjąć tę zmianę.
-Nie chcę przejść przemiany pod presją ,więc spadaj Kol .
-Klaus nie będzie zadowolony... zaczął ale mu przerwałam
-Mam to gdzieś okej?
Wypchnęłam go za drzwi i spokojnie powiedziałam do męża
-Chcę już mieć to za sobą. Im szybciej to się stanie tym lepiej.
Damon zamyślił się na chwilę po czym pokiwał głową szepcząc
-Masz rację kiciu . Niedługo będzie po wszystkim. Spakuj się tylko proszę. Nakazał jeszcze odwracając się w drzwiach. Był tylko jeden problem. Z kim  zostawić maluchy. Było całkiem jasne ,że nie mogą ich zabrać ze sobą. Na pewno nie. Na szczęście zjawił się Stefan.
-Mam być babysitter? Spytał z rezygnacją.
-Proszę... poprosiłam cicho
-Ale  jedźcie z dala od Oslo. Choćby do Rio...przestrzegła od razu
***
Podróż do Saint-Martin-d'Hères  upłynęła nam w ciszy. Każdy z nas miał wiele do przemyślenia . Miałam zostać wampirem ,zmienić całe życie . Ale póki byłam z Damonem to wszystko miało sens. 
-Kochanie ze wszystkim sobie poradzimy ,- Zapewnił cicho biorąc mnie za rękę i wprowadzając do recepcji. 
-Mieliśmy tu rezerwację na nazwisko Salvatore . Odezwał się Damon aksamitnym głosem do mężczyzny ubranego w dobrze skrojony ,włoski garnitur. 
Ten obdarzył nas firmowym uśmiechem i odrzekł
-Naturalnie pozwolą państwo ,że zaprowadzę ich do apartamentu. To był jeden z tych drogich ,pięciogwiazdkowych  cudów ,gdzie ściany były z piaskowca ,podłogi z marmuru ,a fugi między kafelkami w łazience ze złota. Wolałam nie pytać ile to wszystko kosztowało. Ale cóż było warte swej ceny. Ściany sypialni utrzymane były w bieli i błękicie ,duże łoże z czterema kolumienkami zasłane było kaszmirową pościelą w kolorze ciepłego kremu.  Do tego nocne lampki, biblioteczka i barek z alkoholami. Ale tym co zrobiło na mnie wrażenie był salon. Stylowe meble z okresu na oko wony secesyjnej ,sofa w kolorze wielbłąda i piękny francuski stół ze szklaną szybką suto zastawiony jedzeniem.. A wszystko to na perskim dywanie usianym płatkami róż ,których bukiet stał także na stole. Klimatu dodawały setki świec i rubinowe tło ścian. 
-Mam nadzieję ,że Ci się podoba kiciu szepnął całując mnie czule i biorąc w ramiona
-Jest idealnie odparłam szczerze. 
Ale prezent i przemiana jutro zaznaczył puszczając mi oczko i kołysząc się wraz ze mną w rytm naszej piosenki -Dany Glover "It is you "


Nareszcie ukończyłam rozdział ;) Jest taki sobie ,ale chciałam odpocząć od akcji rodzinka i Klaus. Mam nadzieję ,że nie zaśniecie. 

Specjalna dedykacja dla Alexa za którym bardzo tęsknię. 
Buziaki i do napisania ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz